ladynoprofit ladynoprofit
352
BLOG

April girl...

ladynoprofit ladynoprofit Rozmaitości Obserwuj notkę 4

Obrazek Zerkam rankiem przez okno - a świat pełen radości...Bo tak już mam, że kocham swój dzień urodzin, zapewne też dlatego - że moje powitanie życia otarło się o jego koniec.

Obudził mnie sms z życzeniami od kolegi, co 2 dni temu też miał urodziny. Potem telefon od Córeczki z Ukrainy, potem Jacek dzwoni - po życzeniach dodaje, że od maja zmienia miasto - awans do Warszawy. Oboje konstatujemy, że nawet gdyby Japonia - to nasza wieloletnia przyjaźń, nic na tym nie straci.

Już wczoraj ujmowałam Dar pamięci o mnie od Życzliwych mi....Teraz, gdy piszę te słowa - kolejne i kolejne życzenia. Miła niespodzianka, bo kolega założył wątek urodzinowy dla mnie na forum osiedlowym. Dziękuję Wam! Całą sobą!

A ja? Mieszam osocze z kawą i myśl swobodnie tkam...

Boże, coś Polskę....

Nie, to nie to....

Idąc ciemną doliną...

Nie, to nie to....

Aniele Boże...

Nie, to nie to.....ale przytulam mego Anioła....

Wytarte ustami wielu modlitwy, co to do nieba prosto, kontekstu mego wyrazić zdaje się nie mogą.

Bez pozycji klęcznej, którą wolę zarezerwować na inne okazje, wtulona w prawdę transferu daru Tego, co w niebiesiach, a moim westchnieniem....powiem:

Dziękuję za to, kim jestem i jaka jestem.

To nic, że przydałaby się korekta gdzieś tam na ciałku, czy materii duszy.

To nic, że gdy mój brat bliźniak już chodził, ja na czworaka zaiwaniałam za jego cieniem.

Niedługo potem postawiłeś mnie na nogi dla tańca. Tego najtrudniejszego z form tanecznych. To nic, że inicjacja oznaczała moją grzywkę jeszcze pod drążkiem baletowym.

Ściany z luster sali baletowej widziały mnie coraz wyższą i sprawniejszą. Zakochaną w opowieści snutej ciałem.

Jeszcze, gdy mleczne w ustach mych, wygrywane konkursy literackie, i pamiętny wywiad radiowy, gdzie dziennikarza nazwiska nie pomnę, ale jego ubytki w liczbie zębów pamiętam do dziś.

Obdarowałeś mnie pierwszym orgazmem z mężczyzną pod szczytami Tatr, gdy tylko dotyk naszych dłoni. Łokcie były poza możliwością dotyku.

Wianek spadł na północy, niedaleko morza.

Lot wianka połączył dwa roczniki, jak to w sylwestra bywa.

Z miłosnego wyboru i dziewiczej wiary, że to te męskie dłonie poniosą mnie po kres dni mych.

Nie wznoszę skarg, że pomyłka, bo wolnością mego wyboru ta porażka dokonała się.

Nie zmarnotrawiłam siebie, w darach które od Ciebie.

Wciąż i wciąż lubię kobietę, którą ze mnie uczyniłeś.

Nie znajdziesz w mej szafie emocji wszelakich: pychy, pogardy, lepkiej nienawiści, szorstkiej awersji.

Bojaźni tyle ...co w sam raz.

Lęki nabyte, czasem z gorącej pieczęci zdarzeń niewymodlonych.

Lęki atawistyczne do podźwignięcia, choć łatwiej gdy męska troska je koi.

Zarazem zdziwiona, ale i wdzięczna za swoją stabilność emocjonalną, choć czasem grunt pod stopami otwiera się jak tajemnica kobieca, nie wróżąc penetracji niczym dobrym.

Ale i dobro otula mnie szalem błogosłwieństwa.

Tulę do niego policzek, przymykam powieki, celebruję - bez pychy, że to oczywistość.

Losem i swą kruchością zepchnięta za rogatki samostanowienia, mogłabym prosić o tak wiele.

A ja po prostu dziękuje za Twój zamysł, ucieleśniony w mej niedoskonałości, której nie wymieniałbym na żaden lepszy model.

Zakochana w suwerenności. Smakoszka autentyzmu. Ze słabością do erekcji intelektu. ministat liczniki.org

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Rozmaitości