Miarą życia nie jest czas, bezdyskusyjność godzin, lat.
Miarą życia nie jest szczęście czy nieszczęście.
Niewidzialne ramiona emocji z batutą doznania, wprawiają nas w ruch wg swego zamysłu - choć projekty nigdy nie powstają.
ADHD zachwytu - slow motion zrozumienia. To nigdy się nie sprawdza.
Zachłanność łopaty vs asceza łyżeczki...
To łyżeczka nie rani ust.
I nie oznacza ona - mniej.
Dopełnienie gubi matecznik swego zdania, gdy presja.
A bezdomne, bez dłoni kontekstu - nie znaczy już nic.
Zachłanność nie rozpoznaje smaku.
Nawet jeśli przyjmuje pozę nieśpiesznego konsumenta.
Dając przestrzeń wolnej woli, stajemy się Kolumbami geografii spełnienia.
Pod ścianą rozgrywa się jedynie rachunkowość strat.
Zgodność sereologiczna dusz - ratuje, jak ta bazowa, medyczna.
Nie chce się wtedy odchodzić.
Ale też się nie trwa w miałkości inercji.
Istnieje się i to bardzo, a horyzonty świata nadal pysznią się potencjałem.
Rozkosz mądrej dowolności nigdy skuwa nadgarstków.
Bo przecież o to chodzi, by zalogować się ciepłem policzka na męskiej piersi, bez konieczności korekty ust szminką - ale i bez lęku, że tamto serce wytatuuje ufną twarz... jedynie bólem....
Inne tematy w dziale Rozmaitości