Pominę wywrotkę techniczną.
Największe rozczarowanie zostawię na koniec...
Fuszerka.
Nie ma znaczenia czy ktoś ceni Migalskiego, czy ma na niego alergię.
Wywiad nie pokazał niczego - bo był zawalony od strony warsztatowej.
Wypełnienie ponad 50 % czasu jakim dysponowali, zdartą płytą a propos stosowanej terminologii dokumentuje kilka spraw:
- o żaden wywiad nie chodziło, bo scena polityczna to coś więcej niż nomenklatura;
- obnażyło intencjonalność zapraszającego;
- poszło kanałem dogadzania widzowi, kokieterii - a nie traktem polemiki;
Zapętlenie się w dociskaniu powodów zmiany zdania - sklasyfikane przez Igora jako niepoważne - też nosi znamiona budowania napięcia, dramaturgii - choć powodów brak.
O czym świadczy fakt, że ktoś nie chce ujawniać spraw kompromitujących kogoś?
Bombardowani szkalowaniem nałogowym zrozummy, że kogoś może wiązać dane słowo milczenia w danej kwestii, a jeśli nawet nie - powstrzyma się od podbijania swych papierów nieprawością innych.
Każdy z nas ma prawo do zmiany zdania.
I każdy z nas nie stoi pod pręgieżem imperatywu ogłaszania, dlaczego tak się stało.
Zdecydowanie zabrakło pytań merytorycznych.
Panowie mocowali się jak samce o względy samicy w rui.
Szydzenie z kalectwa Libickiego jest nagminne i nie tylko na jego blogu.
Nawet dziś trafiłam u kogoś na koment definiujący wartość człowieka jako banalnego kalekę.
Nie poddam analizie samego Marka, bo drzewiej położyłam go na kozetkę.
http://ladynoprofit.salon24.pl/248209,migalski-horyzontalnie
Masakrycznie zabrakło mi pytania, czy zwierzenia samego gościa - co z Niepokorną?
Czy są jakieś rokowania, czy zdarzy się magia chwili, gdy Marek siłą swych ramion weźmie ją na ręce?
Jak można było pominąć tak kluczowy wątek?!
Co tam pałkarze, co tam procenty...co tam dziwka polityka...
Inne tematy w dziale Rozmaitości