Czym jest MAO? To enzym, regulujący działanie dopaminy, serotoniny i norepinefryny w mózgu.
Działanie inhibitorów MAO na układ nerwowy zostało przypadkowo odkryte podczas leczenia gruźlicy za pomocą pochodnych hydrazyny (np. izoniazydem). Dość szybko powiązano to działanie z wpływem na metabolizm monoamin biogennych i zaczęto je stosować w leczeniu depresji.
Wszystkie te związki decydują w naszym mózgu o tym, czy poszukujemy przygód, czy lubimy ekstremalne sporty, czy potrzebujemy adrenaliny, wrażeń, ekscytacji.
Jeśli MAO jest w nas obecne w niewielkim stopniu, wtedy odczuwamy wielką potrzebę dociskania pedała gazu, upijania się, ciągnie nas do narkotyków oraz – niebezpiecznego seksu.
Na jego obecność w naszych organizmach, w kontekście doggingu, zwracają uwagę psychologowie.
Dogging (ang.) – uprawianie seksu w miejscach publicznych, na granicy prawa (kara to około 1500 złotych grzywny), na granicy ryzyka (ktoś może zobaczyć i nasłać policję). Słowo pochodzi od dog (ang. pies), bo robi się to szybko i poza własnym łóżkiem.
Zaliczamy je do odmiany ekshibicjonizmu. Osoby uprawiające dogging czerpią przede wszystkim przyjemność z faktu pokazywania się innym oraz prawdopodobieństwa zobaczenia przez przypadkowych przechodniów.Monika Czuluk
No dobrze: to metabolizm biogenny, seks...a gdyby rozważyć MAO w kontekście pozaerotycznym, czy medycznym...
Gdy nie tak dawno blogi wyparły papierowe dzienniki - ich przeciwnicy mieli tylko jedno hasło na ustach: fuj, ależ to ekshibicjonizm!
Nawet zakodowany blog - z widoczną treścią dla wybranych - nadal pozostaje upublicznioną formą narracji.
Rosnąca popularność blogów wyciszyła ustyskiwania na nagość myśli.
Oburzeni wczoraj - niejednokrotnie sami dziś mają blogi.
Blog jest więc ściśle powiązany z odbiorcą, widzem.
Czy można więc mówić o analogii z doggingiem nie łamiącym prawo?
Dogging seksualny wymaga partnera erotycznego - no i widza.
Dominują blogi autorskie, ale zdarzają się też prowadzone w tandemie.
Ale nawet gdy jeden gospodarz bloga - partnerem erotycznym będzie każdy ten, który zatrzymuje się, wchodzi w interakcję dialogową - epizodycznie lub na dłużej.
Bierny widz - to ci, co przechodzą obojętni - jak spacerowicze w praku - nie szukają stymulacji emocjonalnej, intelektualnej - ale zdarza się, że zaliczą zbulwersowanie graniczące z oburzeniem.
Intencjonalność autorów może mieć tu znaczenie, ale nie musi.
Percepcja treści rozgrywa się już poza wolą jej twórcy.
Bo czym jest blogowanie?
Pewną formą dewiacji.
Molestuje się własne myśli na wszelkie sposoby - i nie ma znaczenia czy to blog z recenzjami filmowymi, polityczny, czy kulinarny.
Treść jest zawsze tiulem, pod którym widać osobowość jego autora - choćby maskował ją bezosobową formą gramatyczną, czy na inne sposoby.
Dogging generuje przyjemność - gdy rejestruje się reakcje widza.
Im wieksze oburzenie przechodnia - tym wyższy orgazm?
Maybe...
Tu sprawdzają się wszelkiej maści prowokacje.
Nałogowy prowokator Kominek - uświadamia - czego tak naprawdę mu brakuje.
Partnerem erotycznym prowokatora jest zawsze ...prowokacja.
Wielu przechodniów zelektryzuje - nie muszą dawać sygnału nawet - autor i tak widzi reakcje, na którą obliczył dany wpis.
Blogosfera rozpięta na skrzydłach libido - tanatos... tworzy szeregi invisible kochanków pióra blogera.
Jednym z nich jest pycha.
Całkiem niedawno na salonie argumentacja, że chwilę po jednym wpisie drugi - bo admin spuścił do piwnicy. Nie w sensie wykasowania, ale nie wrzucenia na SG.
No tak, ale to ten co pisze, by być podziwianym.
Tylko, że w tle pojawia się ciekawsza przyczyna - gdy przypadkowy widz obnaża błędy merytoryczne, niechlujstwo intelektualne.
Przyznać się do błędu?
No jakże?
Walnąć szybko nowy wpis...Taki dywan z dziurami.
Pycha to królowa grzechu. Pycha pociąga za sobą nieodwracalne konsekwencje.
W przypadku szóstki pozostałych grzechów głównych ludzie, którzy na nie chorują wstydzą się swoich mrocznych skłonności. Tylko pyszni są dumni ze swego grzechu.
Miłość to słabość. Dla tych co wierzą, że ludzie są lepsi i gorsi, dobro i zło to (złoto) kategorie abstrakcyjne. Oni rozumieją tylko siłę lub słabość. Nie
interesuje ich miłość, tylko władza. Chcą wywrzeć swoją wolę, zupełnie jak Lucyfer.
Pysznych ludzi wiąże reguła milczenia. Oni nigdy nie mówią, zawsze kłamią. Zupełnie jak Lucyfer, król kłamstwa, który odebrał nam język.
Bo od kiedy kłamiemy, jakoś nie idzie się dogadać.
Każdy chorujący na pychę to zdeklarowany szatanista. Każdy pyszny instynktownie nienawidzi dobra. Każdy
pyszny nienawidzi wolności. Każdego pysznego nie interesuje prawda tylko pozory.U.Sz.
Wolność obraża zło - tak po całości.
Blogerzy mogą kopulować się z każdym tematem, pod warunkiem, że podmiotem uniesień jest ów wątek - a nie rozszeżone źrenice w skanie reakcji widza na temat.
Bo wtedy myśl jest atrapą, a intencja zaczyna się i zamyka na aspekcie efektu.
Warto też dodać, że i widz przychodzi uprawiać dogging.
Nie z autorem tekstu - ale by zapunktować u swoich.
Wymyśli irracjonalny problem - z nadzieją w tle - że jego farsa jest czytelnym spektaklem dla swego TWA.
Inne tematy w dziale Rozmaitości