Zetknął nas los, przypadek, wybór tego samego miejsca zamieszkania.
Osobiście poznaliśmy się na jednym z zebrań mieszkańców.
Wtedy wytypowano mnie na redaktora biuletynu - gdzie i jego teksty się pojawiały.
Biuletyn to epizod, ważniejsza była rola Łukasza w integrowaniu społeczności osiedla.
Wkładał w to wiele serca, wysiłku.
Kiedyś w przypadkowej rozmowie dowiedział się z czym wtedy zmagałam się, z jakim piekłem.
Zareagował spontanicznie - organizując sąsiedzkie spotkanie, by wydobyć mnie z niżu, poczucia beznadziejności. Mnie - wtedy jeszcze obcą mu w sumie osobę.
Byłam tym i zdumiona, i wzruszona.
Bo rozczarowana nieprawością wielu - miałam do czynienia z rasowym człowieczeństwem.
Na początku komunikacja miejska słabo obsługiwała nasz region.
I gdy dowiedział się, że będę wracać z centrum po spotkaniu z pisarzem G. Mastertonem - sam zaoferował dowiezienie mnie do domu.
Gdy doświadczał dobra od strony innych - zawsze pamiętał by to docenić, dać wyraz wdzięczności.
Spotykaliśmy się na grillach osiedlowych, był u mnie na mym parapecie.
Pamiętam nasze rozmowy o ważnych sprawach - życiowych, emocjonalnych. Gdy moja Córka ujawniała swoje pasje, plany życiowe - uważnie się nad tym nachylał, wzmacniał jej marzenia.
Sam jest tytanem pracy i tym bardziej podziwialismy go za czas dany wszystkim tym, którzy potrzebowali jego wsparcia, rady.
Kilka lat temu - sygnał nocą od kogoś innego, moja modlitwa w tej intencji - ale Bóg miał inne plany...
Tragicznego 10 kwietnia - była u mnie jego Żona /lekarz/ - bo groził mi pobyt na chirurgii. Na gorąco rozmawiałyśmy o szokujących wydarzeniach.
Jego kandydaturę określa się jako stawianie na młodość, bezpartyjny patronat.
Nie wiem jaki będzie werdykt.
Jeśli obejmie to stanowisko - z całą odpowiedzialnością powiem - wygrało Człowieczeństwo! Dokumentował je swoją postawą przez prawie dekadę naszej znajomości.
Łukasz - trzymam kciuki!
Inne tematy w dziale Rozmaitości