ladynoprofit ladynoprofit
539
BLOG

Wyautować Śmierć...

ladynoprofit ladynoprofit Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Harmonijny związek nie przejawia się w tym, co nam się podoba, ale w braku rzeczy, które nam się nie podobają. Walter Riso

Freud nie miał racji.

Nigdy nie zazdrościłam mężczyznom penisa. Wręcz przeciwnie. To co niedostępne, egzotyczne - zawsze bardziej uwodzi.

Jednak od lat zazdroszczę panom owej umiejętności ujmowania sedna w kilku słowach. Nie, nie wszyscy mają ten dar - ale wirtuozi ekonomii słowa dostarczają mi ogromnej przyjemności mentalno-intelektualnej.

Zdawkowość tu nie wystarczy - syci ostrze konkluzji.

Często jestem pytana o to, co jest kluczem moich wyborów emocjonalnych.

No to wyjaśniam, ekspliakcje wielopiętrowe, jakieś dygresje, egzemplifikacje.

A tu pan Riso - zdanko i już!

Dalej...

Dojrzałość uczuciową osiągamy dzięki naszym niepowodzeniom; stopniowo zamiast szukać tego, czego pragniemy, zaczynamy raczej unikać tego, czego nie chcemy. W ten sposób bardziej lub mniej świadomie sporządzamy sobie listę wad, których nie jesteśmy w stanie zaakceptować i staramy się ich unikać, kierując się wolą i rozsądkiem.

W. Riso:Manual para no morir de Amor /Podręcznik dla tych, co nie chcą umrzeć z miłości/.

Bo tak właśnie jest! Przęsłami mej postawy jest świadomość, że może nie do końca wiem czego chcę od życia, ale na pewno wiem, czego zdecydowanie już nie chcę.

Dalej..

Czasami w moim gabinecie słucham, jak partnerzy obrzucają się obelgami, a kiedy sugeruję, że powinni się rozstać, chwytają się za ręce i mówią:

"Ale przecież my się kochamy!". Wtedy odpowiadam na to: "Wielka szkoda, bo każde z was byłoby znacznie mniej nieszczęśliwe, gdybyście żyli osobno".
 

Przychodzą do mnie kobiety, całe we łzach, a ja pytam, jak to się stało, że partner je opuścił. To, co mi opowiadają, przypomina często jakiś horror z udziałem potwora. Ale one mówią o tym zapłakane, podczas gdy powinny się cieszyć, że uwolniły się od toksycznego partnera. Na tym właśnie polega moja terapia: chcę doprowadzić do tego, by moi pacjenci się cieszyli.W. Riso

Założenie jest więcej niż logiczne - bo jak rozumieć łzy żalu pacjenta, któremu skutecznie wycięto raka?!?

Kiedyś pisałam - w kochaniu, miłości - nie chodzi o żadną grobową deskę. Miło, gdy nie pojawia się zimna cezura czasowa, ale gdy jednak - nie jest dramatem.

Naznaczeni jesteśmy cyklem. Krwiobieg nam się wymienia, zmienność pór roku, rotacja priorytetów, zmienna naszych smaków.

Umierać z miłości - to nie wiedzieć czym ona jest.

Agonia nie dotyczy nawet miłości - ale wiąże się z lękiem przed odrzuceniem.

Doskonale pamiętam jakie spustoszenia czyni ów lęk.

Pamiętam, bo obecnie jestem od niego wolna. Uczciwie - bo nie jest to na pewno przyjemne - ale żeby taranowało duszę, życie?!

Nie ma takiej opcji!

Ewidentny brak atomu sensu w tym, by rozpaczać z powodu odejścia kogoś, kto nas definitywnie nie chce.

Wracając do startowego cytatu.

Podobieństwo niczego nie załatwia, nie jest żadną magią, receptą, gwarantem.

To samo z różnicami.

Tajemnica ulgi - że to właśnie ten ktoś -  osadza się na jednym - brak blokady drogowej w postaci kolczatki cech - z którymi wiemy - że nie damy na pewno rady.

PS. W sobotę ślub Przyjaciela - a mnie dławi jedno - nie wiem w co mam się ubrać?!?

Jaka tam zazdrość o penisa? Panowie mają lepiej - bo nie drenuje ich dyletant - jaką  diecezję  garderobianą mają podjąć...

 

Zakochana w suwerenności. Smakoszka autentyzmu. Ze słabością do erekcji intelektu. ministat liczniki.org

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości