Układało się jak w pięknym śnie...Bo i sny mam ostatnio piękne...
Prezent ślubny dostałam cudnej urody, subtelny, wysmakowany i dający mi szanse kupić chleb na drugi dzień.
Także coś do kreacji nabywszy - ucieszyłam się.
Potem niespodzianka cudowna - stąd mogę zapodać kilka kadrów - DZIĘKUJĘ!
Skonana wracam autobusem z centrum - a ten w środku trasy - rozkraczył sie....
Kierowca coś dłubie przy kole, ale marne szanse - wyprasza ze swego pieszczocha...
Jadę innym - z niedoczasem...
Już na swym osiedlu myślę:
- Najpierw zakupy, czy telefon do Pana Młodego?
Intuicja drze gardło - dzwoń teraz!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Posłuszna jak nigdy, przytulam komórkę do ucha.
On:No cześć..
Ja:Gdzie teraz jesteś, w domu?
On śmiejąc sie: Nie, stoję vis a vis ciebie.
Rozglądam się skonana ze zmęczenia - ale nie widzę go...
On nawiguje,nie tu, nie tam, tu!
I fakt - widzę, jak macha do mnie łapką z nieopodal.
Pakował coś do bagażnika a ja do niego:
- Mam dwa pytania... wolny JESZCZE człowieku!
Zawadiacko uśmiecha się - dalej merdając w bagażniku.
Ja:
- Czy mogę dziś dać prezent, bo spory i cieżki. I po co wozić 30 kilosów za miasto, kiedy trzeba będzie go spowrotem tutaj.
On, że spoko - i zaskoczył mnie tym, że zajrzał. Na szczęście zachwycił się. Ma dusza sopranem odę do radości...
Drugie pytanie:
-Jak z transportem?
On:nie martw sie jutro masz załatwiony od startu do finału. Bądź jutro o 14 dokładnie w tym miejscu i zawiozę cię limuzyną...
Żyć nie umierać.
Gdybym zadzwoniła po zakupach, byłby już za miastem - ach ta moja ukochana intuicja...cmok:-)
Wróciłam do domu - a tam los przypomniał mi, że jestem kobietą:-((( Buuuu
Zawsze w nieodpowiedniej chwili, czasie i dacie...
Trudno - przyroda...
A dziś glęboki już niedoczas, na szczęście przypilnowana zostałam, by sen nie wyrugował mnie z listy gości.
Zadzieram więc kiecę i lecę...
Zrelacjonuję jak wrócę....
Inne tematy w dziale Rozmaitości