ladynoprofit ladynoprofit
493
BLOG

Tak było.....

ladynoprofit ladynoprofit Rozmaitości Obserwuj notkę 4

Mogłabym tyleeee napisać...ale ograniczę się do hasłowej relacji.

Dla mnie zabawa, pakiet przyjemności - zaczęły się jeszcze przed ślubem i weselem.

Już wcześniej wiedziałam, że jade limuzyną - ale super niespodzianką było to, że miejsce przy Panu Młodym, który prowadził.

Ponad godzinę jechaliśmy przez nasze miasto - i tu przeżyłam szok!

Przez całą trasę klaksony, machanie nam łapką, faceci na wielkich motorach to samo. Miałam gęsią skórkę pomimo upału. No coś pięknego! I ma zaciśnięta krtań.....

Zabawna rzecz się wydarzyła. Bo Piotr woła do mnie -zobacz nasz kolega K. w aucie obok !!!

Zerkam i faktycznie. Tamten nie wiedział, że Piotrek żeni się i po opuszczeniu szyby - złożył mu życzenia.

Ja:

- Nasz znajomy ma Roksankę w aucie.

Piotr:

- Kupił sobie psa?

Ja:

-Rany, córeczka mu się niedawno urodziła!

Popłakaliśmy sie ze śmiechu:-)

No.... ale zdarzyła się wtopa.

Bo już za miastem - bolesna iluminacja - zapomniał odebrać bukiet z kwiaciarni.

Inni zawrócili, a my poczekaliśmy na parkingu.

Egoistycznie powiem - i dobrze!

Bo przymierzyłam się do super bolida.

Jedna z dziewczyn postanowiła przebrać się na tej stacji benzynowej. Chłopak miał jej pomóc - ale spocony wychodzi po 20 minutach i mówi:

-No nie mogę zapiąć jej sukni na plecach.

Na co ja:

-Milej tracić czas w drugą stronę:-)

Bukiet dojechał - potem ślub w kościele - sfilmowałam przysięgę.

Potem do lokalu na wesele.

Gdy nagrywałam ich pierwszy taniec - poryczałam się, tak centralnie - a gdy podczas tańca porwał ją na ręce - pogubiłam się i końcówka nagrywana na nowym pliku:-)

Podpinam ów urwany taniec do zobaczenia.

Cóż - jestem utkana z emocji:-)

Świetne menu, sympatyczni goście...

80% czasu spędziłam w ogrodzie przy knajpie - bo tam można było swobodnie w ten ukrop oddychać.

Raczej byłam cichym obserwatorem.

Gdy zamarzył mi się mrożony tonick - kelnerka nalała mi go do potężnej karafki. Idę spragniona do stołu w ogrodzie - a tu doskakują mnie mężczyźni czy aby czystą niosę:-)

Wyjaśniłam, ale i tak zaprosili mnie do swego stołu. Był etap opowiadania dowcipów - ja pasywna.

Zachęcają mnie - to zapodałam 3 najlepsze jakie znam.

Pospadali i stwierdzili, że właśnie należę już do ich rodziny - i oznakowali mą pierś symbolem gościa z rodziny:-)

Kupili mnie na pniu - łatwe to było i zaskakujące dla mnie.

Im dalej w noc tym ciekawsze miałam rozmowy - wyłuskiwali mnie panowie i jeden z dialogów trwał prawie 3 godziny.

Ale był naprawdę świetny, trudny, inspirujący.

W pewnym momencie podszedł Piotr i porwał mnie do tańca. Znamy się tyle lat, setki imprez razem - ale uświadomiliśmy sobie, że to nasz pierwszy taniec.

Zapytał - czy trenowałam kiedyś taniec - potwierdziłam.

Po jakiejś godzinie wyprowadził mnie w noc i mówi:

- Mam do ciebie prośbę - zaraz podziękowania rodzicom - podpowiedz mi co ująć w nich.Pomogłam, na co on:

- Nigdy nie zawodzisz.

Jego prośba, owe słowa - to kolejny cudowny dar dla mnie.

Sfilmowałam podziękowania i powiedział dokładnie to, co zasugerowałam.

Było pięknie, wzruszająco.... i o 6 am byłam już w swoim domku.

W wielkim skrócie - ale oddaje klimat uroczystości.



Zakochana w suwerenności. Smakoszka autentyzmu. Ze słabością do erekcji intelektu. ministat liczniki.org

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Rozmaitości