Pomiędzy masową beatyfikacją rozgrzanej lufy i ulgą, że przeładowania przy skroni dziecka - istnieje jeszcze świat, życie - bez okopów martwych za życia.
Pomiędzy hostią z partyjnego obciachu, a balaskami wspierającymi kolanowy marsz kłamców - ratuje swe życie szacunek dla życia.
Pomiędzy latarnią, patronką sprzedajnych - a konstelacją pikseli tych morskich - rozgrywa się szept atencji i decybele nienawiści.
Pod pierwszą - królestwo ślepców - bo najmniej widać.
Morska - ratująca życie.
Rafy życia okaleczają burtę - ale jeszcze bardziej sumienia.
Burta zreperowana, sumienie posłuszne grawitacji atrapy misji - na dnie.
Przy deficycie chwil Istotnych, wagi nabierają jedynie wydarzenia.
Chwile Istotne czynią nas wirtuozami partii szachowej życia.
Wydarzenia, sprowadzają nas do pionków zależnych od okoliczności.
Podmiotowość... zgaszona. Uprzedmiotowanie - nie przez innych, na własne, autorskie życzenie.
Chwile istotne, a nie wydarzenia, to wg mnie te, które dzielisz z kimś innym.Teraz nie jestem samotny, bo rozmawiam z Tobą...I to jest istotniejsze, od wszystkiego, co mógłbym robić sam, choćby to było także czymś z samej swej natury przyjemnym...
To trochę jak z wyjściem do kina...film może być świetny i zrobić na mnie wrażenie i w ogóle...ale w kinie lepiej obejrzeć gorszy film, ale z kimś...
Pomiędzy beatyfikacją kuli w mózgu, a brakiem zmarnotrawienia daru życia.
Pomiędzy Istotą, a przydatną walutą... z martwych ciał....
Inne tematy w dziale Rozmaitości