Nie zauważyłam jej wczoraj. Podbiegła do mnie.
Zwyczajowa wymiana newsów: co u ciebie, a u ciebie?
Wyjeżdża na dniach w Tatry Słowackie - z linami, hakami - bo wspinaczka.
Jest pełna obaw - ale nie po to trenuje na ściance od lat, by nie sprawdzić się w prawdziwych górach.
Dla mnie jest przykładem niezwykłej kruchości, także fizycznej - połączonej z niebywałą siłą, determinacją.
Jedyny jej lęk, o którym wiem - to pająki.
Potrafi nawet zemdleć na widok takiego.
Kiedyś rodzice wysłali ją na terapię - wyrzucona kasa.
Gdy terapeuta dał jej ptasznika do dłoni - z obrzydzeniem rzuciła nim o ścianę - przeżyło biedactwo - mam tu na myśli pająka. Za to właściciel mało zawału nie zaliczył.
Specyficzny był moment naszego poznania.
Na pewnym party spontanicznie mnie przytuliła i mówi:
- Uwielbiam cię...
Yyy....
-Czytam twego bloga. Coś niesamowitego!
Pytam skąd ma adres - nie chciała ujawnić.
Były lata, w których często spotykałyśmy się - przy różnych okazjach.
Pamiętam jak raz na forum osiedlowym dała wpis HELP - bo pająk na balkonie, a ona nie ma jak tam wejść.
Ktoś jej pomógł - ale to było słodkie:-)
Z drugiej strony - bardzo silna osobowość, kilka lat pracy w Anglii, teraz buduje karierę w Polsce.
To nie jej mężczyzna ją wyłuskał - to ona go poderwała.
Ma być ten i już!
No i jest:-)
Ktoś zapodaje hasło - wypad na wielokilometrową trasę rowerem - ona rzuca wszystko, bierze rower i pomyka.
Jest ikoną spontanu - takiego bez limesa.
Ale też nie jest w nim niefrasobliwa.
Namawiała mnie na kurs nurkowania, na ściankę.
Owszem raz w życiu wspinałam się w górach.
Ale porażka - na pewnej wysokości złapał mnie taki skurcz - że wszystkich świętych w jednej koszuli zobaczyłam.
Ale samo zapinanie uprzęży przez męską ekipę - do dziś mile wspominam...mrrrr:-)
Nie dziwi nic - jeśli byłam w tym nowicjuszką, bez nawet minuty treningu przed...
Gdy odbywało się jakieś spotkanko u mnie, dzwoniła z pytaniem - czy może się wkręcić.
Odpowiedziałam jej, że nigdy nie musi się wkręcać.
Zawsze uwielbiała pozować do kadrów mej fiksacji.
Ciągnęła mężczyznę, nawet takiego którego w ogóle nie znała i mówi do mnie:
-To robimy fotę na rękach.
Nie pisałabym o naszym wczorajszym przypadkowym spotkaniu, gdyby nie jej słowa - że będzie się wyprowadzać.
Bo ślub, potem dzieci - potrzebuje większego metrażu.
Oczywiste, logiczne...
I choć nie jest to przyjaźń, a ciepła, serdeczna znajomość - szkoda...
Życie niesie zmiany - jednych sami kasujemy, inni szukają nowego miejsca...
Zapamiętam ją jako typ kobiety jedwabiu - delikatna, efemeryczna - ale silna jak dąb. Fizycznie i mentalnie. Zapamiętam godziny wspólnych zwierzeń, nasz śmiech, wygłupy...
Niech się darzy...
Falowanie życia - jedne imioną gasną, inne się pojawiają...
Inne tematy w dziale Rozmaitości