Jakże często dochodzi do głosu mechanizm, w którym jeśli komuś okażesz dobro, serce, ciepło - nakarmisz tym jedynie jego arogancję wobec ciebie...
Wczoraj dowiedziałam się o takiej postawie - nie wobec mnie - ale tak się zdenerwowałam, że w drżącej dłoni ledwo trzymałam komórkę...
Długo mnie trzymało...
I smutna konkluzja, że chamstwo, wampiryzm wszelkiej maści, arogancja, egotyzm bez limesa - zawsze spada na 4 łapy...
Bo jak to jest, że ktoś zrzeka się swej części spadku po rodzicach - czyniąc tym prezent dla kogoś - to musi za to zapłacić u notariusza, opłacić drogą podróż - a obdarowny nawet pupencji nie ruszy, choć jest kilkanaście lat młodszy od darczyńcy...
Przecież to zawsze obdarowany bierze na siebie notarialne opłaty - nigdy nie spotkałam się z czymś takim, by było inaczej...
Nie pierwszy raz jestem świadkiem bezwględności typowych biorców.
Pamiętam jak kilka lat temu - aż nad morzem łapał mnie znajomy - bo kupuje willę z basenem i sporej części sumy mu brakuje.
Rany... jakie problemy mieliśmy w banku w Kołobrzegu - ale udało się - pożyczyłam.
Gdy za jakiś czas zawaliło mi się życie, do tego stopnia, że nie miałam na chleb - na moją prośbę, by chwilowo niewielką sumą mnie wsparł - nie może! Bo ma w planach inwestowanie w ziemię i takie tam...
Pożyczyłam mu kilka tysięcy dolarów, on nie miał dla mnie nawet 200 zł ...ale słodko mu się mieszka w willi, którą zakupił dzięki mej pożyczce.
Ale egotyzm to nie tylko sprawy finansowe.
Pamiętam moją parapetówkę sprzed ponad roku.
Niby nie miało być tej osoby, ale dowiedziała się, przybyła prosto z lotniska - bo wypoczynek na wyspie Bali.
No ok...
Jednak tak zdominowała imprezę swoją osobą, że ani ja, ani nikt z gości - nie mógł wejść ze swoim słowem...
Próbowaliśmy i to jak - zapomnij....
Ironia losu polegała na tym, że ta osóbka miała mega słabą głowę i wlaściwie nic nie mówiła co można byłoby zrozumieć, jeden słowotok, bełkot...
Przy kolejnej mej probie, Artur - który siedział obok mnie - ujął moją dłoń, podniosł do ust.. by złożyć pocałunek i jego słowa:
- /Moje imię/mów, ja ciebie słucham...
I już właściwie nic nie musiałam mówić - ktoś zawalczył o moje prawo, na mym parapecie...
Troche już żyję, ale nigdy nie oswoję się z chamstwem, ludźmi którzy taranują innych ludzi, bezdusznych NOTORYCZNYCH biorców, którzy każą jeszcze dopłacać do prezentu dla nich.
Tacy nigdy nie zginą....
Lekceważą swe życie, swych bliskich - dlatego nie muszą martwić się o jutro...
Przepiękny kawałek....
Money don't make my world go 'round
I'm reaching up for the higher ground
To a warm and peaceful place
I can rest my weary face
Life's answers we're trying to find
Battling inside our minds
Where do I go from here?
Will all my friends be there?
'Cause we're livin', we're livin' in a crazy maze
And we're fighting, we're fighting to rise above the haze
Light's at the end of the tunnel
Sometimes the journey is long
There are many theories
On who's right and who's wrong
Pressure is on I have to choose
I've got nothing to lose
I close my eyes I take a chance
I know there's different days
PS. 12:00 - telefon z granicy - moje Kochanie jest już w Polsce. Zobaczymy się jutro, bo chce pokazać przyjaciółce Kraków...
Dlatego życie, to też prawda pięknych emocji i sacrum spotkań, na które się tak czeka...rok....
Inne tematy w dziale Rozmaitości