Był taki film Far and Away...
Zrobiony z rozmachem, epicko - ale ze schematyczną linią fabuły...
Jednak nie o filmie chcę pisać.
Wielu mnie pyta - ale co to dokładnie było...
Hasłowo - klaruję.
Bo gdyby fachowo - eksplikacja byłaby mniej jasna:
Transporter serotoniny odpowiada za tzw. wychwyt zwrotny, czyli wyłapywanie z przestrzeni synaptycznej uwolnionego tam w procesie neurotransmisji neuroprzekaźnika, tak aby mógł on zostać ponownie wykorzystany.
Gen kodujący 5-HTT ma dwa podstawowe warianty, oparte na różnicach w jego długości – L (od ang. long, długi) i S (short, krótki). Wariant krótki jest związany z mniejszą efektywnością wychwytu zwrotnego serotoniny i – jak potwierdziło wiele badań – z większą neurotycznością.
Peter R. Schofield, „Preliminary Evidence of the Short Allele of the Serotonin Transporter Gene Predicting Poor Responseto Cognitive Behavior Therapy in Posttraumatic Stress Disorder”, „Biological Psychiatry” doi:10.1016/j.biopsych.2010.03.016
We wspomnianym filmie jest scena rywalizacji o swój kawałek wymarzonej ziemi. Od strony warsztatowej świetnie zrealizowana.
Ale i bez zasiedlania Ameryki - każdy z nas rywalizuje z innymi, z losem, czasem, okolicznościami - z samym sobą.
Wbijamy chorągiewki w skrawki lądu zdobytego.
Są parcele zdobyte lekko, bez wysiłku.
Ale istnieją także takie strefy, w które młotem pneumatycznym nie wbijemy swego jestestwa.
Pomimo chęci, determinacji, przemyślanego wyboru...podłoże nie przyjmuje pieczęci naszego bytu.
I kto by pomyślał, że takim nieprzyjaznym podłożem będzie białko, które pełni kluczową rolę w procesie neurotransmisji w synapsach serotoninowych. Ludzie z tym rodzajem skazy są oporni na terapie, a gdy rezygnują z leków z syntetycznym białkiem - nie ma już o czym rozmawiać.
Bliscy stają się zakładnikami tej choroby - która bardziej ich wyniszcza niż samego chorego.
Dusza z obstrukcją serotoniny zakochuje się w najbliższej kochance - depresji. Delektuje się nią...z nią się jedynie dogaduje.
To ona podszeptuje - rezygnację z leków.
By było im razem dobrze.
Ale to nie wszystko...
Dokonuje się specyficzna transkrypcja poczucia winy w chorym. Pławi się w niej aż do pomarszczenia naskórka percepcji sytuacji.
To nie w nim jest problem - to świat jest zły.
To nie on choruje - to reszta populacji ma problem.
Gdy rozdzielasz drogi życiowe z kimś takim - będzie cię gonił.
Neurastenia jest żarłoczna - a najlepszą strawą są wszyscy ci, którzy powiedzieli - dość.
Życie to kolejne lądy, to kolejne zmagania, to wciąż drzewiec w dłoni osobistej chorągwi.
Nikt nie dostaje mapy z zaznaczoną ziemią obiecaną.
Jej obietnicę budujemy w nas samych.
A wtedy gleba przytuli - jeśli tylko nie jest dobrze maskowaną mchem atencji ...skałą...
Inne tematy w dziale Rozmaitości