Nie o każdej lawinie błotnej sygnalizują newsy.
Nie o każdym osunięciu się gruntu...
Ale takie kataklizmy zdarzają się jedynie tym, którzy lata temu zbudowali dom na bezhonorze, spalonym kodeksie honorowym, na podłości i kulcie nienawiści.
Nawet, gdy za pomocą orzeczenia sądowego - człowiek uwolni się od kata łamiącego prawo gdzie tylko może...fala błotna i tak biegnie za uwolnieniem się.
Ktoś powie - niefrasobliwość.
Ale nie - tam jest programowa chęć dokopywania - choć kontakt zerowy.
Rozstający się ludzie nie potrzebują patronatu policji - ja musiałam o taki zawalczyć.
Modlę się o to, by uwolnić się od tej ostatniej zależności, zasądzonej kwoty comiesięcznej - ale jest jak jest.
Podłość odpoczywa na egzotycznych wakacjach - i argument, że nie może wysłać zasądzonej kwoty, bo najemca mieszkania, które ja załatwiłam lata temu, nie płaci systematycznie.
Sam ma potężne dochody oprócz najmu - ale ta marginalna sprawa już jest pretekstem, bym nie mogła kupić nawet połówki chleba.
Do 18 h - bez ani jednego posiłku - nie wiedziałam, jaki jest powód - choćby wymyślony. Mój telefon do banku też niczego nie wyjaśnia.
Dzwonię do Przyjaciela - by choć pożyczył, by coś zjeść w ramach doby.
Mówi - nie ma sprawy - i że w ostatniej chwili go złapalam, bo wyjeźdża z miasta.
Wracam ze sklepu - a tu cudnej urody informacja na ekranie laptopa - że odłączono mnie od neta.
Jeszcze tylko skrzynka działa - na strony www nie mogę wejść.
Dzwonię do admina - z informacją w jakiej jestem sytuacji.
Po drugiej stronie męski głos:
-To ja....
Kolega poznany tuż po zamieszkaniu na tym osiedlu. Młody lekarz - mieszkał w klatce obok mojej.
Ze zrozumieniem mówi - za kilka minut będziesz miała net. I tak się stało.
Dziękując mu dodaję, że gdyby słyszał o wolnym vakacie, jakiejkolwiek pracy...
-Jakiej szukasz?
Jakiej? By żyć! I by wreszcie odciąć się od nienawiści kata, tak na 100%.
Pamiętam jak podczas sądowej batalii, zaproponował mi przepisanie tonizujących emocje leków.
- Wrzucę ci receptę do skrzynki pocztowej...
Czekam i nie ma....W kolejnych dniach też nie...
Pytam czy zapomniał...
On lekko zawstydzony, że jednak zrezygnował z tego pomysłu.
Już miałam zapytać: why????
Iluminacja przyszła szybciej niż moje do niego pytanie.
Bał się, że połknę akordowo...
Jak zapewnić, że w żadnym razie, że nic z tych rzeczy...
Rozumiałam jego obawy, choć były bezpodstawne. Ale ja to wiedziałam, on nie mógł mieć pewności i nie ryzykował.
Późnym wieczorem nawiedziła mnie jeszcze koleżanka ze wsparciem. Otrzymałam też takowe od innych - słowa otuchy - które są wążniejsze niż kasa.
Moją lodówkę chcę zapełnić uczciwą pracą - ale humaniści, z wyższym niż zwyczajowe wykształcenie - mają obecnie cholernie trudno.
Nigdy nie rozpisywałam jeremiad na blogu - jak mi jest ciężko.
Dziś, relacjonując wczorajszą lawinę błotną - daję temu wyraz.
Może ktoś kto czyta - nie wiem jakim sposobem - ale ma jakiś pomysł, sugestię...jest z mej okolicy.
Mogę o tym jeszcze napisać, do chwili gdy mam net...
Ileż to razy słyszałam, że przechodze golgotę - bo żyję sama.
Samotność nie okalecza, brak możliwości życia - dobija...wstrzymuje tętno...
Moja bogata przeszłość edukacyjna, sumienność, pełna zawodowa dyspozycyjność to za mało?
A wszystko dlatego, że zbudowało się dom na bagnach.
Inne tematy w dziale Rozmaitości