Oto prawdziwy amerykański samotnik, wewnętrzny emigrant, twór zasiedlający obskurne pokoje i tanie jadłodajnie, niechętnie podejmujący bezcelowe wędrówki, kolekcjoner ran i obrażeń bez ustanku miłośnie obmacywanych. Oto szpieg, którego wzniosłym ideałem jest on sam. Stephen King
Alfabet Braille'a to nie tylko narzędzie dla niewidomych.
Widzący też z niego korzystają, tylko w swej autorskiej wersji.
Opuszki palców uwrażliwione na konkretny ciąg, konfigurację wypukłości świata, realiów i samych siebie.
Całe ciągi znaczeń - niedostępne, niejako płaskie - bo nieistotne z założenia.
Dlatego każdy z nas jest autorem odrębnej historii, galerii indywidualnych obrazów, konkluzji.
Z pasją prostujemy iluzje innych, proponując własne.
Po seansie kinowym - każdy inaczej relacjonuje wartość filmu, warsztat aktorów, skalę rozbawienia czy smutku.
A przecież jeden film, jedna historia, te same nazwiska na liście płac.
Czy są kłamcami?
Nie.
Prawo do różnicy.
Nawet równania matematyczne często mają kilka opcji dojścia do wyniku.
Braillem indywidualnej percepcji czytamy też bliskich - ich osobowość, ciało.
Widzący też są ślepcami - nie tylko mentalnymi.
Plamka ślepa (łac. macula ceca; plamka Mariotte'a) – miejsce na siatkówce oka kręgowców, w którym nerw wzrokowy opuszcza gałkę oczną i biegnie w stronę mózgu. Jest ono całkowicie pozbawione fotoreceptorów (czopków i pręcików), jest więc niewrażliwe na światło.
Plamki ślepe w gałkach ocznych umieszczone są symetrycznie (względem płaszczyzny symetrii ciała). Wskutek tego luki w polu widzenia obu oczu nie pokrywają się – to, czego nie widzi jedno oko, widzi drugie. Jeśli jest to niemożliwe, np. gdy jedno oko jest zasłonięte, luka w polu widzenia uzupełniana jest odpowiednimi jakościami sensorycznymi. Tłumacząc prościej: mózg "nie widzi, że nie widzi" – powstaje wrażenie, że pole widzenia jest pełne.
To tylko anatomia.
A w szerszym zakresie - jakże często nasz mózg nie widzi wielu kontekstów, nie wiedząc...że nie widzi.
Stąd tyle wojen ze sztandarem pewności.
Kolektywne złudzenia tworzą grupy wyznawców złudzeń.
Tylko, że pomnożone złudzenie nie staje się faktem.
Fuzja złudzeń nominuje na tych, co naprawdę wiedzą.
A oni maja jedynie analogiczne uwrażliwienia w palcach na konkretną konfigurację...wypukłości kropek.
Zrozumieć to, wiedzieć - to odsunąć niedobrą panikę, że ktoś inaczej.
Wiedzieć to - oznacza odejście od gniewu, agresji - bo inność nie jest zagrożeniem.
Niewypieszczeni w taki czy inny sposób - reagują dyskomfortem wobec inności.
Jednych tylko usztywni, inni z imperatywem infantylnego ataku na różnicę.
Nie ma jednego wzoru na odbiór świata.
Tylko dzieciom można wybaczyć histerię, że takie autko, albo taka lalka.
Otwierający cytat to przykład indywidualnej wersji alfabetu percepcji - zwłaszcza siebie.
To nic, że dotyczy fikcyjnego bohatera.
My realni, z peselem - także często nie wiemy, że nie widzimy - a to już wrota /ślepa plamka jaźni/ do czynnika iluzji groźnej lub niewinnej.
To nic.
Poobijamy się o pominięte, kolekcja siniaków na duszy wciąż auktualniana.
Pozostaje jedynie odsunąć panikę lub pychę - że tak właśnie jest.
Simple and clean version znanego numeru:
Inne tematy w dziale Rozmaitości