Nawet jeśli wydaje się, że nasze starania przez całe lata nie przynoszą żadnego rezultatu, pewnego dnia światło, które jest w dokładnej proporcji do nich, przepełni naszą duszę.Simone Weil
Byłaby to taka sobie gładka myśl, gdyby nie przypomniana przez kobietę, która straciła pracę - będąc samotną matką.
Poszukiwania nowej - bez rezultatu - a jeść trzeba.
Postanowiła więc założyć własną firmę - tu dopiero zaczęły się schody.
Uratowała ją determinacja pożeniona z desperacją - uderzyła do wysokich urzędników. Odporna na ich "nie" walczyła dalej.
Wygrała.
Nie miało znaczenia jej wykształcenie, dorobek - siła charakteru tu zagrała.
Powoli stawała na nogi - wciąż jako ta samotna matka.
Życie uśmiechnęło się też w rozdziale - taka miłość nie istnieje.
Zabawne - bo oboje są niejako kalką fizyczną pary, o której wczoraj pisałam. Dosłownie!
Tego lata wzięli ślub.
Dokonania tej kobiety zauważyła prasa - spory pakiet artykułów o niej, fotoreportaży, filmy.
Kobieta z wczorajszego wpisu tak mówiła o ukochanym:
- Pozwala mi marzyć. Nie operuje gotowcami. A to marzenia dają przestrzeń życiową.
Bohaterka tego wpisu - choć dobrze osadzona socjalnie, uczuciowo - też ma marzenia.
Chce zdobyć Kilimandżaro.
Ma świadomość, że młodość ma dawno za sobą, zerową kondycję, rzuciła palenie - by móc...
Dziś już wiem - że stanie na wymarzonym szczycie.
Drobna blondynka, z niemłodym ciałem, ale cudownie młodą duszą.
W czym dopatruje się korzeni swego sukcesu? W darze od Boga - ma szczęście do cudownych ludzi.
A przecież poobijała się mocno w związku z alkoholikiem. Potem całe lata samotnego macierzyństwa, brak pracy...
Wyjście na prostą wyjaśnia też swoim brakiem wyobraźni - nie tak w ogóle - ale jest ślepa na potencjalne porażki.
Nawet gdy zaliczała takie - wcześniej: zero lęku, że nie uda się.
To wg mnie kolejny dar - jeśli nie najważnieszy w tym wszystkim.
Istnieje coś takiego jak techniki samoutrudniające.
Nieobecni rodzice, którzy pozostawiają dzieci same sobie i dają im mało ciepła, mają większe szanse, że ich dzieci będą obawiać się oceny i szukać ucieczki w technikach samoutrudniających.
Dzieci tzw. autorytarnych rodziców zazwyczaj nie mają skłonności do samoutrudniania. Oliver James
Inny typ to perfekcjonista, który staje się niewolnikiem gniewu, gdyż nic ani nikt nie jest dla niego doskonały. Vincens Olivé
To jedno - ale drugie - że obrywamy nie tylko poprzez fiksację na punkcie doskonałości, ale i od tych - którzy doskonałość widzą jedynie w konfiguracji - musisz myśleć jak ja!
Trafiłam dziś na słowa do J. Jankowskiej:
- Wreszcie przemówiła pani ludzkim głosem.
Dlaczego ludzkim? Bo wbiła się w optykę tak komentującej.
W innym razie nawet człowieczeństwo jest....wątpliwe./sic!/
Tu na Salonie 24 zetknęłam się z Człowieczeństwem - także tych, którzy inaczej niż ja.
A dlaczego noszą w sobie światło Człowieczeństwa najwyższej próby?
Bo sami widzą w drugim człowieku....człowieka.
Nie boją się różnicy. Dojrzale świadomi jej naturalnego istnienia.
Wczoraj fragmentami przypomniałam sobie Forrest'a Gump'a.
Co mówi, gdy nagle kończy swój sławetny bieg?
- Przeszlość przestała mnie gonić.
Powtarzał, że bieg nie ma idei - ale też nie był bezcelowy.
Miał uwolnić od bólu.
Symboliczna ilustracja wszelkich naszych eskapizmów.
Tam ważne było to - że podczas biegu analizował, przepracowywał wszystko to, co mu się w życiu wydarzyło. To nie była jałowa trasa.
Stąd efekt zdjęcia duszącej obroży przeszłości.
Bagatelizując lekcję przeszłości - deaktualizujemy naszą przyszłość.
To też jedna z technik samoutrudniania.
Ufam, że moja przyszłość jeszcze się nie wydarzyła.
Także spotykam cudownych ludzi - ale niestety wyobraźnia widzi potencjalne porażki - a nic tak nie podcina skrzydeł, nie dławi mobilności jak autorski "film" ...z tego typu obrazami...
Inne tematy w dziale Rozmaitości