Szczęście nie zależy od osiągnięć czy idealnych sytuacji, ale od naszego zdrowia psychicznego. Ima Sanchis
Czyli co? Kradziejami poczucia szczęścia nie jest splot okoliczności, samotność, porażka - a my sami.
I naprawdę tak jest.
Autorka cytatu podkreśla w swych wypowiedziach - że wampirami szczęścia jest skłonność do narzekactwa /czyli treść mego wczorajszego wpisu/ i fatalnie ustawione oczekiwania.
Też takie powszechne, że druga osoba ma nas uszczęśliwić.
Nikt nas nie uszczęśliwi - nawet bardzo kochający - jeśli sami nie potrafimy być szczęśliwi.
Trafnie ilustruje naszą planistykę, intencje - męska myśl:
Szukam miłości a znajduję nienawiść. Albo szukam nienawiści, a znajduję miłość. U.Sz.
Sporządzono listę utartych przekonań, które prowadzą nas dokładnie tam, gdzie nie chcemy wylądować:
"Potrzebuję mieć u swego boku kogoś, kto będzie mnie kochał, inaczej moje życie będziebeznadziejne".
"Muszę być kimś". "Nie mogę się zgodzić na to, by ludzie mnie lekceważyli".
"Powinienemmieć mieszkanie na własność, inaczej będę nieudacznikiem".
"Dobre zdrowie jest warunkiem szczęścia".
"Jeślimój partner mnie zdradza, czas na rozstanie".
"Muszę mieć pasjonujące życie, w przeciwnym wypadku tracęczas".
"Więcej zawsze znaczy lepiej".
"Samotność jest bardzo zła"...
Takie myśli sprawiają, że stajemy sięsłabi i neurotyczni.
Na cytowana listę trafiłam dzisiaj - ale gdy wertuję archiwum mego bloga - detonuję zasadność każdego z tych punktów.
Bo czasem tak bywa, że intuicja jest muzą, a nie wiedza.
Bo nie można odciąć skalpelem swobodnej podróży myśli, mocowania się z życiowymi pytaniami - a genotypem własnej postawy.
Tego co powinnam w sobie przepracować, skorygować - jest o wiele więcej niż odrobionych zadań domowych.
Ale przynajmniej tyle, przynajmniej już tyle...
Pies, który nie ma pana "monogamistą" nie jest. Każdy kontakt jest dla niego ważny. Każdy człowiek,każda chwila. To psy zaprogramowane na kontakt z człowiekiem, jakimkolwiek człowiekiem. Pozbawione tegokontaktu trafiają do piekła. U.Sz.
Piękna i trafna myśl...
O psiuńkach, a jak jest z nami?
Lata tamu jechalam pociągiem i na trasie weszło 2 ciasteczkowych facetów.
Dwie kobiety jadące ze mną od początkowej stacji - jak na niemy rozkaz - dyskretnie schowały swe obrączki do torebek.
Obie! Z taką synchronizacją, że w balecie o taką trudno.
Dopadły mnie mentalne torsje - jeden rzyg!
Pomijam etykę zachowań zamężnych - ale jeśli już nastawione są na polowanie - zdejmij złoto przed podróżą.
Panowie nawet wzroku na nich nie zatrzymywali - może też dlatego, że twarze tych kobiet nosiły rysy taniego polowania.
To ekstremalny przykład, ale czy nietypowy?
Ile jest par, związków - bo ktoś zwrócił uwagę, tylko tyle - nic więcej.
Wystarcza.
Fundament współbycia osadzony na "byleby ktoś" mocno kojarzy mi się z myślą o "monogamii" piesków, o ich głodzie na jakikolwiek kontakt, pogłaskanie.
Ominąć piekło - trafiając do niego.
Nie psy.
My ludzie.
Świadoma monogamia, która nie jest zbudowana z kodeksu etycznego, moralnego - ale jest mocniejsza od nawet próby poćwiczenia w poligamii uczuciowej - to dla jednych błogosłwieństwo dla innych przekleństwo.
To dotyka też aspektu zewnątrzsterowności i wewnątrzsterowności.
Mówią, że pies to jedyne stworzenie, która kocha ciebie bardziej niż siebie.
Taka postawa to raj dla wielu odbiorców takiej miłości drugiego człowieka, jego oddania.
Ale jak kochać kogoś takiego, jeśli traci siebie, rozmazuje swoje jestestwo na rzecz drugiego?
Ominąć piekło - to odrzucić "byleby", to kochając - nadal stanowić dla siebie odrębną wartość.
Inwestuje się w akcje, a nie w ich brak....
Inne tematy w dziale Rozmaitości