Neotenia to zjawisko biologiczne polegające na wydłużeniu okresu dojrzewania organizmu.Naukowcy przebadali korę przedczołową ludzi od niemowlęctwa aż po 91. rok życia i odkryli, że procesy rozwojowe przebiegają w niej aż do końca trzeciej dekady życia. PNAS
To biologia - ale jeśli dotyczy mózgu - to jest tu oczywiste przełożenie na osobowość.
Wielokrotnie pisałam, że nie metryka stanowi o dojrzałości mentalnej, intelektualnej.
I nie zmieniam zdania - choć kora przedczołowa to nie paznokieć.
Chciałoby się powiedzieć - mądralińskim przed 30 ką - dziękujęmy.
Byłoby to fatalne uproszczenie.
Z drugiej strony od dawna uważam - że decyzja o ślubie powinna dotykać datą ok 30 lat.
Jeśli mózg stosunkowo wolno osiąga swą właściwą dojrzałość - jakość postawy życiowej nie może kojarzyć się z wynikami sprintera.
Ale to akurat widać, to czuć...
Do pewnych spraw nigdy nie dojrzejemy - w ramach cech osobniczych.
Mało co mnie tak odrzuca jak sprawy urzędowe.
Od zawsze!
Nawet wtedy, gdy papierki, znaczki skarbowe dotyczą dobrej, konstruktywnej zmiany w życiu.
Gdybym była majętna - wynajęłabym urzędów pogromcę - a wiem, że jest taka usługa na rynku.
Jestem na etapie zmieniania dokumentów - wszystkich, jakie mam.
Koszmar.
Obdzwoniłam różnej maści urzędy, wypytałam o logistykę, wymagane dokumenty, koszta.
I co?
Koszmar!
Wcześniej blokowała mnie viza do USA. Ale właśnie wygasła.
Całą procedurę komplikuje zmiana nazwiska - a bardziej odcięcie zbytecznego.
Dla wielu taka urzędowa peregrynacja to pikuś.
Płaty czołowe niby mam ok - ale chęć nie dojrzała do takiej przygody.
Traktuję to jak extrakcję zęba - mus to mus.
Neotenia postaw - nie ma skonkretyzowanej cezury czasowej, wskazania metrykalnego.
Wczoraj na Salonie powił się anons wiadomej edycji.
Zagotowało się i to mocno.
Zarzuty, że w ogóle coś takiego wchodzi na rynek wydawniczy /zakładając, że to nie prowokacja/.
Zarzuty, że autorzy chcą zarobić./sic!/ Przy autorach wcześniejszych pozycji na ten sam temat - nikt nie pienił się o honorarium.
Inwektywy, sugestie osadzenia w więzieniu...
Oburzenie, że wpis na SG.
I ponownie - analogicznie anonsowane książki lądujące na SG - nie rodziły sprzeciwu.
Co dokumentuje taka postawa?
Ma być ja jak chcę - dając prawa jednym, reglumentując prawa innych.
Nie ma imperatywu ani czytania wpisu, ani nabywania edycji.
A reakcje jakby ktoś przystawił lufę do skroni.
Gniew to owoc lęku.
Recenzje dokonane a priori, przed lekturą - tylko zdumiewają.
Nieufność ma prawo się pojawić - ale nie ma ona nic wspólnego z weryfikacją, dojrzałym osądem na podstawie znajomości materiału.
Nikogo nie dziwi malec na podłodze w sklepie - bo konwulsje a propos zakupu zabawki.
Wpisuje się takie zachowanie w książkowy wzorzec tego etapu rozwoju.
Po 30 tce - sami kupujemy sobie co chcemy, albo omijamy asortyment.
Taniec wita na podłodze infantylnego oburzenia nie odmładza - ale na pewno zastanawia....
Ten sam numer co wczoraj, ale dziś w duecie.
Inne tematy w dziale Rozmaitości