Część naszego życia polega na poszukiwaniu tej jednej osoby, która zrozumie naszą historię. Często okazuje się, że wybraliśmy niewłaściwie. Człowiek, o którym sądziliśmy, że rozumie nas najlepiej, odnosi się do naspóźniej ze współczuciem, obojętnością albo wręcz antypatią.
Z kolei ludzie, których obchodzimy, dzielą się nadwie grupy: tych, którzy nas rozumieją i tych, którzy wybaczają nam najgorsze grzechy. Rzadko zdarza siętrafić na kogoś, kto ma obie te cechy naraz. Władysław Grzeszczyk
Poproszono mnie wczoraj, bym zapoznała się z refleksjami pewnej dziewczyny - i spróbowała naszkicować jej rys osobowości. Zwłaszcza - wyłuskała wszystko to, o czym sama nie pisze. Przemilczenia to też całe epickie opowieści.
Nie wiedziałam ile ma lat, nic o wykształceniu - dysponowałam tylko jej tekstami. Osobistymi, ale specyficznymi w swej konstrukcji. Pozorna wiwsekcja, która starannie omija prawdę o sobie.
Zresztą same pojęcie prawda budzi jej niepokój, niechęć etc.
Zredagowałam hasłowy portret tej osoby.
Co otrzymałam w odpowiedzi?
Cudnej urody komplement - że przerażam!
:-)
Że błyskawicznie rozklepałam dziewczynę, którą autor tych słów zna osobiście. To ważne - bo wiarygodniejsza weryfikacja mych spostrzeżeń, odczuć.
On potrzebował roku - z walorem osobistych kontaktów - ja niespełna 30 minut - nic nie wiedząc o rzeczonej.
Konstatuje - to nic, że przerażam - bo on lubi horrory.
:-)
Zrozumieć można i za setnym razem, ale odczuć - tylko za pierwszym. Władysław Grzeszczuk
Nie bez powodu przywołuję tę myśl - gdyż moje rozumienie innych zaczyna się od czucia.
Potem potrafię lub nie - nazwać odczucie.
To tak, jakby ktoś karmił nas potrawami, które musimy odczytać, rozpoznać - bo mamy przewiązane oczy.
Kubki smakowe w szaleństwe szybkich pytań i spokojniejszych odpowiedzi.
Widać zrozumienie jest trudniejsze od cierpienia. Kto wie, może to najwyższy stan cierpienia. Wiesław Myśliwski
W tle całego zdarzenia naszła mnie refleksja - że tak bardzo pragniemy być zrozumieni, ile rozwodów z oskarżeniem: bo w ogóle mnie nie rozumie, ile kłótni par z tymi słowami.
Ale gdy ktoś naprawdę zrozumie - nie tak do końca, bo to niemożliwe - ale wiele poczuje - pojawia się lęk, poczucie zagrożenia.
Lubię tę myśl, że kiedy zaczyna się zrozumienie... kończy się drwina.
Zrozumienie to nie koń trojański, to nie podskórny chip który ma dawać przewagę, bo monitoring, bo dostęp do skrywanego.
Wrogość, agresję, manipulację rodzi jedynie niezrozumienie.
Ale i osobisty ból, że nie jesteśmy rozumieni.
W rozumieniu rozkołysana jest wolność i zrozumianego, i rozumiejącego.
Otwierają się okna, fortece pełne toni lęku - wysychają.
Stopniowo, w miarę upływu czasu, odkrywamy w samym sobie coraz trudniejszego przeciwnika. Kapuściński
Także poprzez wysoką frekwencyjność sprzeczności: chcieć być zrozumianym w powiązaniu z silnym lękiem - by nikt nas nie odczytał.
Tylko co załatwia analfabetyzm nas samych, czy tych których spotykamy w życiu? Karę za akt zrozumienia - stosują jedynie ci, którzy są dla siebie największymi przeciwnikami.
Inne tematy w dziale Rozmaitości