Na opisanym obozie.
Na opisanym obozie.
ladynoprofit ladynoprofit
407
BLOG

Ze stanem wojennym w tle....

ladynoprofit ladynoprofit Rozmaitości Obserwuj notkę 8

Już kiedyś pisałam, że stan wojenny obudził mnie pędzącymi wozami opancerzonymi pod moim oknem. Mama w tym dniu miała jechać na sesję naukową do innego kraju - ale już nie miała po co - granice zamknięte.

Szybko narodową bohaterką stała się pszczółka Maja - bo zbojkotowała ubranie munduru.

Nadęszłaaaa ciemna chwila dla narodu....

Ale życie toczyło się dalej.

Latem trafiłam na obóz literacko-filmowy - na który wyselekcjonowano młodzież z całego kraju - z jakimiś tam sukcesami literacko-filmowymi.

Już pierwszego dnia chciałam wracać do domu - po szczypawice w pościeli - a główny prowadzący - to żaden tuz intelektu - a zomowiec.

Ale takie były wtedy wymogi zorganizowanego wypoczynku.

Zomowca olewaliśmy na całej linii - probując te 3 tygodnie na leśnej polanie wypełnić zabawą, swymi pasjami etc.

Z racji profilu obozu - niektórzy chłopcy mieli ze sobą kamery 8 mm.

Ale mnie bardziej ciągnęło do męskiego pióra - bez konotacji fallicznych...

Choć niepozorny, niewiele wyższy ode mnie - to przy nim zwariowało me serce.

Wrodzona nieśmiałość, blokowała wysyłanie jakichkolwiek sygnałów - że coś czuję...

Miałam powodzenie u innych - ale co z tego...

Zomowiec przydał się jeden, jedyny raz - gdy jacyś dorośli faceci z pobliskiej wioski napadli nasz obóz nocą - bo na ...dziewczynki!

Autentycznie - tak uzasadniali tę nocną, niezapowiedzianą wizytę.

Dziewczyny tuliły się to do kolegów, to do swego dziewictwa - no te, które jeszcze miały taką możliwość. Ja miałam...

Nie zapomnę jak jeden z kolegów wpada do naszego namiotu, pełen bojowej dumy ze sztachetą w dłoni - że pozbawił ojcostwa agresora - pieczętując swym orężem jego genitalia.

Po chwili wchodzi zgięty w pół jego bliski kolega z pytaniem:

- Dlaczego we mnie?!

I prawie nieprzytomny padł na trawę wijąc się z bólu.

Nierówne siły - bo obcych było więcej i byli silniejsi - wyrównał ów zomowiec oddając w powietrze strzały z ostrej broni.

Ten rodzaj bojowej argumentacji przepędził napalonych.

Pod względem przygody intelektualnej - rozczarował mnie ten obóz - choć wozili nas na premiery do warszawskich teatrów, jakieś warsztaty - ale to nie było to, czego oczekiwałam.

Wyjeżdżałam z pęknietym sercem, bo zabrakło odwagi by wyznać Onemu, co było do wyznania.

Życie jednak bardzo mnie zaskoczyło - bo Ony przyjechał całą Polskę, by bez zapowiedzi mnie odwiedzić.

Z wyznaniem...że pokochał mnie...no tam, na obozie...

Przy okazji zaprosił mnie na studniówkę.

Rodzice - że mnie puszczą, jeśli nie zawalę matmy.

Gdy matematyk wyczytał, że obroniłam się klasówką przed porażką - cała klasa chórem:

- Psorze, czyli ona jedzie do ukochanego!

Suknię wycyganiłam od koleżanki, a raczej jej mamy.

W tamtych czasach mieć suknię z brytyjskiego domu mody, cała z żorżety, do ziemi - szyta z koła.

Dziewczyny czytające ten wpis wiedzą, co oznacza w tańcu suknia szyta z koła - ano to, że przy obrotach - cały dół ma się na wysokości policzków.

A jeśli tak - widoki zapewnione. Ale i tu bylam przygotowana.

Koronkowe majteczki z sztucznymi diamentami - połyskującymi - podczas tanecznego wirowania.

Ony w końcówce rock and rolla zagarnął mnie ręce - i zaniósł do stolika, co zostało przyjęte gromkimi oklaskami naszych współbiesiadujących.

Mieszkając w okolicy studniówki u niego w domu - poznałam jego rodzinę.

Jakież zaliczyłam zdziwienie - gdy tuż przed wyjściem na bal - jego niewidoma mama mówi:

- Ależ pięknie razem wyglądacie...

Czy było mi pisane życie z Onym?

Nie wiem...

Bo to ja zerwałam ...

Serce nie sługa...

Ale też bylam jeszcze w takim wieku - gdzie nie był to czas na życiowe wybory, poważne deklaracje.

Kilka lat potem spotkał się z moim bratem i wręczył mu spory plik listów do mnie - nigdy nie wysłanych.

Każdy z nich miał wersalikami na szczycie napis w języku niemieckim - niewysłane.

Dlaczego niemiecki? Bo studiował na KUL-u dwa kierunki: filozofię i germanistykę.

Były to listy tak piękne, tak mądre - że musiałam mocno uważać, by niagara mych łez nie rozmyła treści.

Nie, nie spowodowało to powrotu mych uczuć - ale jakość wrażliwości, intelektu Onego była... z tej najwyższej półki.

Po latach zdzwoniliśmy się, jak nam się ułożyło życie.

Mówi, że żonaty, że ma córkę Ksenię, urodzoną w tym roku, w tym dniu.

Ja w szoku mówię mu, że mam Córke Ksenię, urodzoną 10 dni wcześniej niż jego - ale też 10 dni przed terminem - do nagłego porodu wiózł mnie głeboką nocą TIR:-)

Gdy chodziłam z Onym - nawet nie wiedziałam, że takie imię istnieje.

Dlaczego to wspomnienie, którego odpryski już wcześniej przemycałam.

Trochę jako pomost do wczorajszego wpisu - że nawet trudne, bolesne okoliczności - nie muszą z nas czynić emocjonalnych zombie.

Sam stan wojenny i mnie boleśnie dotknął - ale nie tylko fakt, że wtedy młodość - więc ma swoje prawa - sprawiał, że życie bywało pyszne i piękne.

Bo póżniej zaliczyłam o wiele gorszy stan wojenny - i postanowiłam wbrew wszystkiemu....przeżyć...

Bez zalewania betonem duszy, bo świat taki zły, a ludzie to tylko potwory....





Zobacz galerię zdjęć:

Z czasów tamtej studniówki.
Z czasów tamtej studniówki.

Zakochana w suwerenności. Smakoszka autentyzmu. Ze słabością do erekcji intelektu. ministat liczniki.org

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Rozmaitości