Obudziłam się o 5 am. Zmieniłam pozycję oniryczną...i nic...
Pluszowa pierś misia w sennym metrum....a ja nic...
Wstałam. Noc za oknem.
Głupia pora, ale dopuściła do jaźni iluminację w pewnej sprawie.
Tak silną, że mocno zdziwiłabym się - gdyby było inaczej.
Rzecz dotyczy irracjonalnej postawy kogoś.
Nielogicznej.
Nie wiedzieć skąd, dlaczego i po co - stanął przed oczyma ktoś inny, niejako z tła całej sytuacji. Ale z silnymi aspiracjami suflera.
Nie jest to nic istotnego - ale aż się uśmiechnęłam, że przeoczyłam wcześniej ten aspekt, postać demiurga z tła.
W ostatnich godzinach jeden temat rozpala salonowe klawiatury.
Jest coś takiego jak: klauzula derogacyjna (łac. derogatio - uchylać) - norma prawna uchylająca odpowiedni przepis, bądź cały akt. Stosowana w celu uniknięcia sprzeczności lub kolizji w prawie.
Najczęściej przybiera postać następującą: Traci moc rozporządzenie z dn. 27 sierpnia 1997.
Zwrot traci moc oznacza, iż dany przepis/akt traci moc obowiązującą w systemie prawa. Żaden przedmiot ani podmiot już mu nie podlega jak i nie może się na niego powoływać/W sytuacji, gdy normy nie zostaną uchylone (pomyłka prawodawcy), stosuje się reguły kolizyjne. /Wiki/
Nie, nie zamierzam dołączyć do bicia piany - kto ma rację, a kto nie.
Nie wbijam się w szaty znawcy, gdy nim nie jestem.
Do tego cały nerw konfliktu osadza się o takie kwoty - że moja pusta lodówka dostaje pustego śmiechu.
Nie byłabym sobą, gdybym nie dokonała przymiarki klauzuli derogacyjnej - z sytuacjami, gdzie paragrafy mogą słodko spać. Bo ja nie mogłam...
Choćby takie drobiazgi jak: człowieczeństwo, prawość, wierność wyznawanym wartościom.
Trafiłam na salonie na takie wyznanie - pan pisze, że głosował jak autorka felietonu - ale nie zalicza się do tzw. żelaznego elektoratu.
Odpowiedź: ma się nie podszywać pod przyzwoitego człowieka.
Tu już nie wystarcza, że analogiczny ruch wyborczy - przyzwoitość desygnuje żelazo.
Zapomnijmy o wszystkich tych, którzy inaczej niż owa pani - przyzwoitości tam nie ma za grosz /sic!/.
Pojawia się więc pytanie - kiedy człowieczeństwo, przyzwoitość, prawość traci moc?
Orzeczenie sędziowskie: kiedy oni inaczej niż ja. Kiedy oni tak jak ja, ale z mniejszym przekonaniem.
Wyjdźmy poza urocze progi salonu...
Kiedy traci swą moc zależność pod patronatem przyjaźni, więzów krwi, czy zawodowa?
Kiedy można się już kimś przestać zawracać sobie głowę?
Bo nie jest tak, że wobec aktów nieprawości, nawet okrucieństwa - ofiary dają sobie wolność od kata.
W przypadku małżeństw - dokonują tego obcy - sąd.
Choć i tu warto wspomnieć o jednym z paragrafów, który mówi - że wszelkie uchybienia np. strony zdradzanej /ale nie tylko to/ - już nie są kwalifikowane do kategorii win - bo progiem jest moment ustania szeroko rozumianego pożycia małżeńskiego.
Istnieją w nas, w naszych emocjach progi - którym nie są przypisane żadne paragrafy.
Ale to nie dewaluuje ich znaczenia.
Przykład...
Dajmy na to, czekamy na coś. Dni mijają, czekanie przybiera barw irytacji, może nawet wkurwu - by za chwilę...więdnąć, a nawet rozśmieszać - że w ogóle się czekało.
Czas karencji.
I jeśli za tym kluczowym progiem - przychodzi to, na co tak usilnie czekaliśmy... pojawia się niejako klazula derogacyjna - bo jest konflikt - pomiędzy aktem obdarowania a już żywą niechęcią przyjęcia tego.
Nie może być wartością coś, co po drodze straciło wartość.
Bo czyjaś opieszałość, niepamięć, lekceważenie, lub chybione założenie, że oczywistym jest ...oczywistość.
W drugą stronę.
Możemy niespodziewanie otrzymać coś, na co nie czekaliśmy.
2 dni temu koleżanka podarowała mi kilogram świeżutkich winogron.
Tylko, że ja od dziecka nie cierpię winogron. Pomijam, że sam cukier - ale smakowo....odrzut.
Gdy wyszła - głód wykręcał mi mózg - końcówka miesiąca...ale...nie dotknęłam ani jednej kulki.
Ktoś powie idiotyzm - że żaden głód - bo prawdziwy jest wtedy, gdy patrzymy na drugiego człowieka jak na pokarm.
Fakt - jestem smakoszką, ale tylko mężczyzn i nie w manierze modliszki, ale rasowej....lizuski /praca języka nie charakteru!/:-)
Wyrzucić.... grzech - pomyślałam o sąsiedzie Jacku - no ten co wiózł mnie po zapomnianą ładowarkę.
Okazało się, że wręcz uwielbia!
Dlaczego o tym piszę?
Pomimo tego, że kulinarny prezent nietrafiony - do teraz cenię fakt, że koleżanka pomyślała o mnie, chciała sprawić mi przyjemność.
To, że żadna kulka nie spadła do mego żołądka - nie gasi mej radości i wdzięczności.
Reasumując... Klauzula derogacyjna - nie dotyczy uchalania człowieczeństwa wobec tych, co różnią się od nas.
Nadal są ludźmi, najczęściej prawymi.
Klauzula derogacyjna dotyczy sprzeczności, konfliktu.
Dlatego spokojnie mamy prawo uchylić nasze emocje, pamięć, oczekiwania wobec wszystkich tych, którzy działają przeciwko nam.
Którzy okłamują, lekceważą, manipulują, traktują jak butelkę piwa w lodówce.
Klauzula derogacyjna jest niczym innym, jak formą ochrony przed tym, byśmy nie byli petentami wobec tych, którzy mają nas w analu.
Byśmy nie byli petentami wobec własnej głupoty, naiwności, nadziei... kretyńsko zainwestowanej.
Inne tematy w dziale Rozmaitości