Człowiek jest jak nomada: nasza droga do spokoju wiedzie przez niepokój. Ledwie znajdzie pozorny spokój, już go dręczy kolejne pytanie. I tak w nieskończoność.
* * *
W piątym tomie "W poszukiwaniu straconego czasu" Marcela Prousta słynny pisarz, który strawił życie na zgłębianiu tajemnic sztuki, ciężko chory, w ostatnich chwilach swojego życia idzie do Luwru, by obejrzeć raz jeszcze "Widok Delft" Vermeera. I nagle dostrzega coś niezwykłego - kawałeczek żółtej ściany. Jest tak doskonały, że pisarz łapie się za głowę: gdybym we wszystkich swoich książkach choć na chwilę zbliżył się do doskonałości tego kawałka! I umiera z poczuciem absolutnego niespełnienia.
Osiągnięcie celu nigdy się nie uda. Powinniśmy przestać wreszcie mieć nadmierne pretensje, chcieć zbyt wiele.
Może lepiej uciec od tych pytań?
- W codziennej gonitwie wszyscy od nich uciekamy. Zabawiamy się na śmierć. Ale na dłuższą metę to ślepy zaułek. Jeśli się nie zatrzymamy, nie zaczniemy zadawać sobie pytań, wyrzekniemy się refleksji, zapłacimy straszną cenę: przestaniemy o sobie decydować, staniemy się tylko przedmiotem.
* * *
-Rodzina podzieliła los wielu innych pojęć, które nadużyła ideo-logia. My nie mamy polityki prorodzinnej, mamy ideologię prorodzinną, która jest szkołą janczarów dla najobrzydliwszego nacjonalizmu, kultu najprymitywniej rozumianej swojskości. Tylko to, co moje - moja rodzina i mój naród - jest najlepsze. Każdą odmienność trzeba zniszczyć.
* * *
Pamięta pani to słynne zdanie Williama Blake'a, z którego Jim Morrison zaczerpnął nazwę swojego zespołu The Doors? "Gdyby wrota postrzegania były oczyszczone, wszystko by się okazało człowiekowi takim, jakie jest naprawdę, czyli nieskończone". Co oznacza wezwanie: Człowieku, naucz się na nowo widzieć świat. Proste aż wstyd, prawda?
* * *
Życie jest jednorazowe, ale nie do jednorazowej konsumpcji. Życie jest do myślenia, nie do wyciągania pospiesznych wniosków, rozumienia i uszanowania okoliczności, w których żyjemy. W "Dniu świstaka" zadowolony z siebie prezenter pogody, najlepszy osobnik na świecie, którego gra Bill Murray, zrozumiał to, dopiero gdy uświadomił sobie, że jest nikim. I to w dodatku marnym nikim.
* * *
Fryderyk Nietzsche w "Ecce homo" pisał: "Nigdy nie wierz żadnej myśli, która ci przychodzi do głowy, gdy siedzisz. Dobre myśli pochodzą z mięśni. Cierpliwość pośladków jest grzechem przeciwko Duchowi Świętemu". I ja mu wierzę.
* * *
Jeśli zabraknie tego przeżycia samotności i obcości, to zamiast wspólnoty mamy stado: narodowe, korporacyjne, kościelne, partyjne. W stadzie nie słucha się tych, którzy są na marginesie. Najchętniej by się ich pozbyto, bo mogą zakwestionować to, co stanowi dla centrum fundament. Centrum lansuje chadzanie utartymi szlakami, zgodnymi z jego normami.
* * *
Bo zdaniem Thoreau - a ja się pod tym absolutnie podpisuję - dobrze służy wspólnocie nie ten, kto żyje w jej centrum, ale ten, kto z dystansu, krytycznie potrafi ją ocenić i wytknąć jej wady. Kto jest nieufny. By to osiągnąć, trzeba zamieszkać na peryferiach wspólnoty i stać się wobec niej obcym. Nie utożsamiać się z jej instytucjami, bo choć jesteśmy na nie skazani, to nie wolno dać się im zniewolić.
/Fragmenty wywiadu z Tadeuszem Sławkiem/
Inne tematy w dziale Rozmaitości