"Pozostawić oznacza: pozostawić, żeby przez jakiś czas sprawy mogły przyjąć swój kurs, żeby mogły poruszać się swobodnie bez naszej interwencji, do czasu w którym kierunek ich ruchu spontanicznie się objawi.
Jeżeli zrezygnujemy z zamiaru kierowania rzeczami, to te, poruszając się, oddalają się od nas, pozwalamy im na to. Rezygnujemy z kontroli. Jeżeli pozwolimy temu pójść swoją drogą, zyskamy wolność na rzecz czegoś innego.
Jeżeli odczepimy się od czegoś, co w szerszej perspektywie stanowi dla nas bardziej ciężar, niż pomoc w pójściu naprzód, to wtedy staniemy się gotowi w otwarciu się na to, co właściwe, istotne i co naprawdę się liczy.
I chociaż czasami, z zewnątrz może nam się to wydawać stratą, z czasem okazuje się to zyskiem. Zyskaliśmy my, oraz inni." Bert Hellinger
Poznaliśmy się, gdy kupiłam nowe mieszkanie. Początkowo jako sąsiad - ale szybko staliśmy się przyjaciółmi.
Gdy jemu waliło sie życie - potrafił w nocy zadzwonić, bym go ratowała. Że na gwałt potrzebuje mojej pozytywnej energii.
Gdy u mnie wywrotki - on wspierał.
Po kilku latach skonstatował - choć rożnica płci, wieku /dekadę młodszy/, inna branża zawodowa - jesteśmy tak podobni do siebie, że aż strach.
Przyznałam mu rację i nie chodziło o ulubiona muzę, książki, czy nawet poglądy. Mowa o czuciu, o widzeniu świata, o priorytetach emocjonalnych.
Wysoki, wysportowany mężczyna, z blond lokami do ramion, zawsze pogodny, z mediacyjnymi zdolnościami.
W trudnym okresie rozwodowym silą wywiózł mnie nad morze, bo je kocham, bym złapała oddech.
To było czyste szaleństwo - tyle co tam się naśmiałam do braku wręcz oddechu, to jak rzadko.
I choć na trasie padła elektronika w wozie - rozśmieszał na parkingu do łez - a mechanik grzebał w kablach.
5 godzin w plecy - ale ani On malkonten ani ja - wariowaliśmy, terapeutyczna głupawka:o)
Po rozwodzie poznawał mężczyzn, którzy pojawiali się w mym życiu.
Taktowanie starał się nie recenzować, ale gdy zapytałam - ujawniał odczucia.
I w tym też jesteśmy podobni - zawsze operował otwartymi komunikatami. Taktownie, bez nadęcia, ale szczerze. Przy jednym z moich adoratorow zafrasował się i na osobności rzekł - piekielnie inteligentny facet, ale będzie cię ranił...
Bardzo szybko okazało się , że miał niesamowitego czuja...a ja fatyganta wyrzuciłam za burtę mego życia.
Gdy kupowałam kolejne budowane dopiero mieszkanie na tym samym osiedlu... miałam w nim wsparcie - ale też dlatego, że to jego firma.
Ostatnio rzadziej się widzimy, bo ja w rozjazdach pomiędzy dwoma miastami.
I wczoraj...
- Jesteś?
Ja:
- Tak..
- Muszę ci coś powiedzieć, bo od dawna to noszę w sobie...
- Ok...
- Słyszałaś o tym, że pod koniec swojego życia Maslow doszedł do wniosku, że piramida powinna być odwrotnie ułożona, ale zabrakło mu życia aby to udowodnić ?
- Nie, chyba nie...
- Wydaje mi się że jesteś przykładem tego że miał racje, nie do końca na dole tej hierarchii powinny znajdować się fizjologiczne i materialne aspekty, żeby moc żyć. Tak mi się już parę razy to kojarzyło, kiedy z tobą rozmawiam i musiałem Ci to powiedzieć.
W dalszej części rozmowy rozwinęliśmy ten wątek, który podsumowałam:
- Wszystko Ok, ale nie chcę po drodze zginąć.
Na co on:
- Tak nieraz sobie sam myślę, że nie doświadczam problemów materialnych i czy rzeczywiście byłoby mnie stać na sporo humanitarnych i godnych zachowań, które uważam że teraz mam w sobie, gdyby nie sprzyjające warunki podstawowe. Ty wciąż zachowujesz klasę, godność pomimo takich trudności...a przecież kobietom jest trudniej. Pamiętasz jak kilka lat temu powiedzialem ci, że kochani, zdolni do kochania nigdy nie zginą?
- Tak...
- Dlatego nie zginiesz.
Chciałabym mieć jego pewność, zainfekować się nią.
Ale obdarował mnie wczoraj może czymś ważniejszym. Jakże uczciwą, obejmującą i jego samego konkluzją - że obecnie surowe oblicze mych okoliczności nie zmienia mnie, nie kupczę sobą, nie stawiam na łatwiejsze rozwiązania, za cenę...
Ja to wiem, ale usłyszeć to od kogoś - to hołd ważniejszy niż wyznanie miłości.
Zapytal na koniec:
- Czytalem twój wpis o filmie. Polecasz?
- Zwłaszcza tobie - bo głównym filarem wydarzeń jest miłość ojca do malutkiego syna, a wiem jak kochasz swoich synów.
Inne tematy w dziale Rozmaitości