,, Wolność od konwencji nie jest równoznaczna z wolnością wewnętrzną." Hermann Hesse
Jednym z wątków podczas wczorajszego spotkania - była miłość.
Uroczy temat, ale nie tym razem.
Z 2 przynajmniej powodów.
A i sam termin 'miłość' jest w tym wypadku dość umowny.
Nakreśliłam rozmówcy zarys sytuacji..jakie były początki, formy, podchody...
Początkowo przeoczyłam właściwą intencję...ale coraz śmielsza druga strona - nie zostawiła żadnej wątpliwości.
To co stalo się potem to masakra...
Ale wroćmy do początku....
Kiedy kobieta nie jest zainteresowana męskim zainteresowaniem - daje wyraźny sygnał i najcześciej bezboleśnie sprawa umiera śmiercią naturalną.
Całkiem inaczej wygląda podryw kobiety przez kobietę.
To naturalne, że kochająca panie z pewnym opoźnieniem ujawnia swe preferencje.
I nie ma dramatu.
Jako, że miałam już wcześniej analogiczne awanse - nigdy nie dostawałam drgawek, odrzutu, nie drwiłam. Ciepło podkreślałam, że jestem hetero i bardziej już nie można być hetero, ale życzę by odnalazła swe szczęście.
Czas więc na rzecz najciekawszą... w tym wszystkim...
Pani kochająca panie nie rozdziera szat - i pozostaje założyć, że tematu nie ma.
I tu zaczyna się różnica pomiedzy odprawieniem mężczyzny przez kobietę, a odprawieniem kobiety przez kobietę.
Lesbijka dość szybko potrafi się uporać z odmową, ale jednego dożywotnio nie potrafi wybaczyć.
Że kobieta hetero jest wciąż...hetero.
Doprowadza to taką do białej gorączki - cały zestaw mściwych aktów wylewa się z niej nieprzerwanie. Obsesyjną drżączka bez antraktów.
I niech do tego kobieta hetero nie maskuje się z tym, że jest hetero - odtrącona lesbijka trafia do piekła. Swego piekła na swoje życzenie.
Nie mam pojęcia jak to jest w przypadku mężczyzn - ale z opowieści mych znajomych hetero panów - podrywanych od czasu do czasu przez panów - nigdy nie zarysowała się ta zdumiewająca siła mściwości strony odtrąconej.
I powtórzę - nie tyle za odrzucenie - ale że masz czelność wciąż być hetero...
Przy takich historiach - preferencje seksualne schodzą na drugi plan.
Bo na scenie widać jedynie strasznie pokiereszowaną osobowość.
Pokazałam ową lesbijkę memu rozmówcy - pomimo dzielącego nas dystansu - bo inne kraje - potwierdził, że ta kobieta jest zdecydowanie poza sobą.... odreagowująca jedynie fakt, że ktoś wciąż jest sobą.
A tego się przecież nie wybacza....
Reasumując - ciekawe studium osoby niezdolnej do wyższych uczyć. To, że jest lesbijką - nie ma tu żadnego już znaczenia.
Inne tematy w dziale Rozmaitości