Przyjechałam do domu Rodziców - IC opóźniony prawie godzinę.
W końcu rozpakowuję bagaż w swym panieńskim pokoju i nagle....
Poprzewracał moje kosmetyki, perfumy - zlekceważył okruchy chleba sypane mu manualnym 'GPS-em', by odleciał w świat. I nic.
Sama nie dałam rady - zawołałam wysokiego sąsiada Kubę i okazało się, że rasowy - miał dwie obrączki na nóżkach.
Coś mu się pomerdało....bidulkowi...
Jestem w domu Rodziców i drugi raz zdarza mi się ptak. Wiele lat temu - w okresie mej matury - też gołąb, też ten pokój...
Wypada rzec - jestem kobietą z ...ptakiem:o)
Kiedyś już nawet taki felieton powstał....
Kolega Piotr do mnie na wieść o gołębiu:
- Do mnie niedawno wleciał nietoperz. Nieprzyjemne dosyć doznanie, bo i dźwięki wydaje ponure, i wrażenie kompletnego chaosu sprawia to jego latanie. I przede wszystkim, przez to, nie jestem nawet mężczyzną z ptakiem, a zaledwie z ssakiem.
Ja na to:
- Ale żyjesz...Ja w kontakcie z nietoperzem w pokoju - chyba zaliczyłabym zejście..Tak centralnie..
Nie gubiąc jednak istoty przesłania słów Piotrka dodałam:
- Twój kot cię kocha, bo doskonale wie, że masz no tego no..jak mu tam...
Piotr:
- E tam! On mnie nie kocha, a zaledwie toleruje, i to tylko ze względu na moją funkcję napełniacza miseczki.
Ja:
- No dobra - próbowałam objazdem - tak więc centralnie: Piotrze, jesteś Mężczyzną z ..ptakiem...A jak widzisz po kadrze - ja naprawdę się na tym znam:o)
I teraz już wiem, pojęłam w jakim celu przybył do mnie gołąb.
Bym miała okazję, szansę, by empatycznie, życzliwie wzmocnić poczucie męskości u kolegi, który setki kilometrów ode mnie.
Ornitologia jest inna, na każdym jej ...brzegu...
Inne tematy w dziale Rozmaitości