Wczoraj wpadający gołąb do mego pokoju miał przynieść mi dobrą wieść - wg interpretacji zdarzenia przez mych znajomych.
I przyszła! Już dziś.
Relaks wakacyjny w górach /sierpień/ spędzę razem z Przyjaciółką.
Daleko mieszkamy od siebie /Wrocław-Warszawa/, więc zalogowane w jednym pokoju pensjonatu - nacieszymy się sobą.
Ostatni nasz wspólny wypad to traperskie kilometry /w tysiącach/ na Ukrainie - Lwów, Donieck /na wysokości Moskwy/, cały właściwie Krym, Kijów - cudowne wspomnienia.
Jeszcze wcześniej wspólne szaleństwo nad mym ukochanym Bałtykiem.
Z dekadę temu trafiła przypadkowo na mój blog...I tak się zaczęło.
Bardzo się różnimy, ale jeszcze więcej nas łączy - to najsmaczniejsza konfiguracja. Nie tylko w przyjaźniach.
Góry, górami - ale dla mnie największą tam atrakcją jest ów basen - gdzie wszyscy walą tłumnie do niedawno wybudowanego aquaparku, nie wiedząc, że pod dachem zabytkowego zameczku jest jeszcze bardziej wypasiony basen.
Bardzo wcześnie odkryłam, że gdy pływam - rodzę się na nowo. Specyficzny reset duszy, ciało w jeszcze lepszym dialogu z nią. Złogi stresu zostawiam na dnie.
I filmik sprzed roku - Michał - poznany na basenie mężczyzna - pomyka dla mnie kraulem:o)
Inne tematy w dziale Rozmaitości