Około południa telefon z pytaniem czy jestem w domu..
- Nie, ale za około 30 minut będę...
Kolejny telefon, że nie wyrobi się i będzie ok 16 h.
- Ok...
Po wyznaczonej 16 jeszcze raz dzwoni - że nie może przyjść, ale zrobimy to jednak razem...
Niecodzienna dla mnie sytuacja. Nie byłam pewna czy potrafię - tak jak jemu lekko się to wydawało.
Na szczęście był nie tylko cierpliwy, ale nawigował moją dłonią sprawniej niż gdyby był obok..
Rozkwit emocji we mnie miał wszystkie tonacje...od zdumienia, nieśmiałości po rosnącą satysfakcję...
- I jak ?- pyta szczerze zatopiony w tym co między nami.
Pomyślałam wtedy - nie poganiaj, nie naciskaj...bo nic z tego nie będzie...
Uspokoił słowami:
- Dojdziemy na 4 sposoby...
No tak, mam do czynienia ze świadomym facetem.
Po wszystkim on:
- Zadzwonię za godzinę, ok?
- Jasne.... - odpowiedziałam - jeszcze z lekka zdezorientowana, oszołomiona, że jednak się udało.
Taki zdalny kontakt z mężczyzną - może sie sprawdzać...ale też niekoniecznie...
Słowny...
Po godzinie zadzwonił z pytaniem:
- Czy wszystko ok?
- Sprawdzę - to mówiąc dotknęłam myszki....
Komputer hulał jak dawniej...
:o)
Inne tematy w dziale Rozmaitości