ladynoprofit ladynoprofit
162
BLOG

Istotnie Istotni...

ladynoprofit ladynoprofit Rozmaitości Obserwuj notkę 0

"Jedna z tych chwil, gdy siedzisz przy ognisku - pijąc herbatę z miętą i czytając książkę - a twoje buty się suszą, w ognisku z trzaskiem pękają gałęzie, śpiewają ptaki, w oddali mruczy burza, która za pół godziny bezpowrotnie zniszczy ten idylliczny obraz. Ale to za pół godziny. Tymczasem czujesz szczęście bezruchu, gdy nagle uświadamiasz sobie, że przecież - tam, daleko - jakieś sprawy, jakaś praca, że trzeba się jakoś wydostać z tym wrakiem jeszcze wczoraj sprawnego roweru, że musisz... i nagle uświadamiasz sobie, że nic nie musisz, że jedyne co istnieje, to twoja wola i wybór."

Słowa, które wczoraj ze swej wyprawy wysłał Łukasz.

Pomimo tego, że o świcie zwierzę porwało jego śniadanie, rower z czkawką awarii - wiem, że doznaje chwil szczęścia.

Za chwilę i ja...

Jutro Wrocław -  a potem odbijam na wschód.

Już metodycznie pakuję się, by nie tak jak kilka lat temu kopać torbę podróżną do przejścia granicznego - bo za ciężka.

Pierwszą 'pamiątką' zakupioną tam była lotnicza torba podróżna. Co za ulga...

Jeszcze potem wyłamuję drzwi w domu goszczącym mnie - bo klaustrofobia...

Niby za chwilę pociąg do Doniecka, ale producent sprzętu medycznego na cito, czysty spontan -  pakuje nas do samochodu, by historyczny zamek zwiedzić.

Ten sam lokujac mój bagaż w pociągu mówi:

 - Pani powinna mieszkać w moim kraju...

Miłe...

Moja Córka wtóruje mu - tak, tak, tak...

Nieświadomie - zawracałam mu potem głowę - bo zapomniałam w jego mieszkaniu słonecznych okularów. Odpuściłabym sobie - gdyby nie pamiątka z Florydy, którą nawet chciano odkupić ode mnie - bo bardzo stylowe okulary.

On w swym mieście podał prowadnikowi, ja odebrałam w Doniecku. 24 godzinna trasa...Brrrrr....

Albo wspomnienie cudownego ataku śmiechu, gdy pytam z pędzącego auta co to jest?

 - Wyjaśniają - wieża telewizyjna..po ukraińsku - ja powtarzam:

 - A łyżka!

 Umarli ze śmiechu, bo jaka łyżka - wyżka!!!

Na Krymie wynajęte piętro wilii - gdzie za noc niespełna 3 dolary, z wifi etc. 2 kroki do Morza Czarnego....z  boleśnie kamienistą plażą. Właścicielka daje nam kilka litrów boskiego wina krymskiego - ale przy 40 C nawet wieczorem - ostatnia rzecz jaką się chce -  to alkohol..

Na pożegnanie dała mi pluszaka - Czeburaszkę...

I wiem dlaczego...

Pewnego dnia nachyliłam się nad jej życiowym zwierzeniem...

Kilka godzin, gdzie ona nie zna polskiego, ja nie znam ukraińskiego...ale dałyśmy radę splatając rosyjski i angielski.

W tym roku inna trasa, inni ludzie..

Nowy rozdział...

Biorę lotniczą, wtedy tam zakupioną ale i drugą torbę - cały arsenał prezentów dla Córki, też sprzęt AGD, by łatwiej się jej studiowało.

Poznam jej przyjaciela - nie znam węgierskiego, ale moja latorośl będzie robić za tłumacza.

Modlę się, by burz nie było...

Bym kondycyjnie dała radę...

A do serca -  najważniejszy bagaż...

Istotni....

Ten 'bagaż' z mocą dodania mi sił i uśmiechu...

 

Zakochana w suwerenności. Smakoszka autentyzmu. Ze słabością do erekcji intelektu. ministat liczniki.org

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości