Byłam pewna...
Że pierwszy raz w życiu przekroczę granicę sama...Całe dekady podróżowania po świecie...ale nigdy sama. Jeszcze na Ukrainie chłopak zdeklarował się z pomocą. Przyjęłam, bo ciężki bagaż. Razem poszliśmy na piesze przejście graniczne. Rozdzieliła nas na krótko selekcja na paszporty unijny i resztę - potem ponownie zaopiekował się mym bagażem. Ivan z Odessy, student - jechał zwiedzać Austrię. Już po polskiej stronie ja załatwiałam autostop. Jeden koleś chciał 40 zł - ja mu na to, że za dużo, on do mnie, że nas jest 2 osoby - ja: a od kiedy kurs zależy od ilości osób?! Ivana zostawiałam z naszym bagażem i biegałam pytając kierowców. I zgodził się jeden, auto na czeskich tablicach, ale chyba prowadził Ukrainiec. Z Ivanem rozmawialiśmy jedynie po angielsku - on bardzo sprawnie, ja jakoś dawałam radę. Pokazałam mu z telefonu kadr Córki - zachwycił się, pytał czy ma chłopaka:o) Już w Przemyślu Ivan wyciągając nasz bagaż z auta mówi:
- Robienie fotek sprawia ci wyraźną przyjemność:o)
Ja:
- Prawie taką jak seks:o)))
Ze zrozumieniem uśmiechnął się. W Przemyślu razem poszliśmy coś zjeść i życząc sobie powodzenia pożegnaliśmy się. Wyszło więc, że nie tym razem przechodzenie przez granicę w pojedynkę..
___
Mam masę fot, masę przeżyć...ale to next time, bo skonana jestem. Wracałam do Polski 25 h 8 środkami transportu...Za Rzeszowem poważny wypadek 2 aut, 2 godziny w plecy - ale pasażerowie cudownie zintegrowali się i mieliśmy mały piknik o rześkim zmierzchu...na środku szosy...
Cóż witam Was w ukochanej Polsce..
Na filmiku migawka z jazdy autostopem.
Inne tematy w dziale Rozmaitości