Za każdym razem, gdy pływam - chwilę lub godziny nawet - zostawiam na dnie łożysko pełne złogów mentalnych, drobinki lęków, i bezradności pył.
Od dziecka czułam, że tak właśnie się dzieje.
Jako dorosła wyjęłam studenckie zaskórniaki i dałam w dłoń trenerowi.
Nie miał ze mną lekko.
Pusty basen, jedynie podwodne reflektory i noc a on, że nie wyjdziemy, jeśli nie położę się na wodzie. Szanowałam jego czas...
Męska stanowczość zawsze działa. Ta konstruktywna...
Jeszcze trochę i ponownie zanurzę się..na całe godziny, dni...zostawiając gruz łożysk na dnie..
Inne tematy w dziale Rozmaitości