Nie szukałam spadających gwiazd.
Nie musiałam....
Najpiękniejsze dokonywało się bez wpatrywania się w atłas nieba...
Urodziny Przyjaciela...On zawsze ciepły, z otwartymi ramionami także w tembrze głosu.
Potem wypad do kina na ostatni seans - gdzie przy zgaszonych już światłach byliśmy sami w kinie. Dopiero podczas reklam doszło kilka osób.
Dawno nie byłam w kinie, ale wczoraj odkryłam, że nie o dupny ekran w tym wszystkim chodzi - ale o jakość dźwięku, gdzie skrzypiąca podłoga pod stopami bohatera obrazu - masuje trzewia decybelami.
I jakieś 5 minut przed końcem filmu stało się coś, co uwięzło mi w gardle. Takim wzruszeniem, że z trudem oddychałam. Bodziec nie fabule. Bodziec w realnej, namacalnej rzeczywistości.
Są ludzie jak wyspy - gdzie możesz odpocząć od walki wpław.
Są dni jak wyspy, które cicho szepcą - warto żyć...Cholernie warto...
Inne tematy w dziale Rozmaitości