"Aby kogoś prawdziwie kochać, należy go również lubić. Wydaje mi się, że rozpady małżeństw, kłótnie między rodzeństwem czy między rodzicami a dziećmi mają za przyczynę taki właśnie błąd: ludzie mogą pracować nad miłością do bliskich, ale zapominają w tym rejwachu, że bliskich należy również lubić, tak jak lubi się kumpla od kielicha, sztangi, pada czy też innych, nieznanych mi przedmiotów łączących ludzi." Ł. Orbitowski
Kilka lat temu:
- Ty wiesz, że ciebie kocham. Ale niedawno uświadomiłem sobie, że także bardzo ciebie lubię.
Miast radości we mnie, coś wyraźnie zgrzytnęło.
To pierwsza reakcja...
Po chwili odsunęłam się do tych słów, jak nos od płótna obrazu - by mieć dostęp do szerszej perspektywy.
Zostawiłam jego i mnie i przeniosłam męską konstatację w moje inne relacje.
A wtedy - żadnych trzasków i szumów.
Tak właśnie bywa. Do bólu spójne i logiczne.
Zastanawia "złamanie" chronologii - bo od lubienia do kochania - jakoś tak łatwiej, oczywistość procesu.
Kochać a potem polubić odpala pytanie, czy lubić nie skasowało - kocham?
Tymczasem okazuje się, że prawda kochania zostaje wzmocniona przez lubić.
Lubić w kochaniu to wnieść swoja szczoteczkę do zębów w owo kochanie. Mieć własny wygodny fotel - nie pod swoim adresem /niezależnie od tego czy razem mieszkają czy nie - metafora/. Zaś fotel - w żadnym razie z tych mebli, które dają początek stygnącemu przyzwyczajeniu.
Gdy kogoś kochamy nie zawsze mamy poczucie komfortu emocjonalnego. Nie zawsze czujemy się /jeszcze/ bezpiecznie - pomimo wzajemności.
Lubić w kochaniu - to uświadomić sobie - jest naprawdę dobrze.
Ile jest par, które kochają się - ale codzienność zagracają niegasnącą szarpaniną. To też miłość, ale z guzami, dramaturgią, bez której - rozstaliby się natentychmiast.
Nigdy nie odnalazłabym się w takiej tonacji. Dramaturgię - wymieniam na dynamikę.
Na spokojny nurt z wirami inspiracji, iluminacji, stymulacji pod jego taflą.
To nic innego jak wybór energii, jej lokalizacja.
Bo energia musi być.
To ona sprawia, ze albo z kimś udaje nam się przeżyć kolejny dzień, albo - wciąż odżywamy przy kimś...
Miłość to specyficzna pętla energii.
Jeśli nie dokonasz mieszanki - energii miłości ze swoją - "kasjer" będzie mrugał na tablicy rozdzielczej związku.
Na oparach dojeżdżamy jedynie do "żegnaj".
Inne tematy w dziale Rozmaitości