To słowa bohaterki filmu "28 pokoi hotelowych" Matt'a Ross'a.
Słowa po pierwszym seksie z nieznajomym.
Gdyby była konsekwentna - nie byłoby filmu...
Zanim moje odczucia - oddam głos innym:
"Główni bohaterowie bardzo się od siebie różnią. Ona jest wycofana, cyniczna, momentami chłodna, on natomiast to pełen życia pisarz-idealista.
Wystarcza jednak jedno przypadkowe spotkanie, aby zwrócili na siebie uwagę. I choć po wspólnej nocy z ust kobiety pada deklaracja, że na pewno się to nie powtórzy, wcale nie trzeba długo czekać na ich kolejne spotkanie w hotelowej ustroni.
Początkowo łączy ich tylko namiętny seks, który z czasem przechodzi w pewnego rodzaju przywiązanie, przyjaźń, wzajemną fascynację. Mimo, że on chce ją bliżej poznać i wciąż zadręcza pytaniami, ona nie mówi za wiele na swój temat.
Jak można się domyślać, nie udaje jej się zbyt długo utrzymać tego dystansu. Przy nim czuje się piękna, kochana, szczęśliwa. Z czasem to już nie tylko seks, ale również rozmowy, zwierzenia i wspólne plany przedstawiane na razie jako marzenia.
Początkowo niezdefiniowana relacja szybko przechodzi w trudną miłość.
Trudną, bo przecież poza murami hotelów każde z nich ma swoje własne życie. To właśnie dlatego wraz ze śmiechem coraz częściej łączą się łzy i wyrzuty sumienia. Pojawiają się też problemy i pierwsze awantury – nie dość, że ciężko pogodzić dwa życia, to hotelowa przestrzeń przestaje powoli wystarczać…" /FILM Planeta/
* * *
"Choć Ross nie do końca przekonuje, zbyt często odbija się o truizmy, nie zawsze pomaga polubić swych bohaterów czy zrozumieć ich decyzje, nakręcił jednak interesujący, intymny, zbudowany z subtelnych gestów, półuśmiechów i łez obraz o obezwładniającej, uzależniającej potrzebie bliskości." /Joanna Moreno/
______________
Kto widział " Sunset Limited" ten wie, ze jeśli cały film to jeden pokój i dwóch facetów - wszystko ponad to - byłoby już nadmiarem.
Analogicznie tutaj. Ciekawe odwrócenie, gdy fabula rezygnuje z bazowego życia kochanków, a narracja dotyczy jedynie ich spotkań.
Szalony taniec godowy dość krótko trwa, ustępując temu co rodzi się między tym dwojgiem.
Tak bardzo w kolizji z pospolitością pokojów hotelowych, w których przelewa się jedynie alkohol, sperma i pot.
Zdrada, której patronuje jedynie seks - kończy się z chwilą nasycenia sie zakazanym owocem, nasycenia seksem z tą drugą osobą.
Wszystko komplikuje się, gdy wyrwane z życia chwile hotelowe tracą erotyczny charakter - a zaczyna wyć w obojgu potrzeba bliskości, tej mentalnej.
Kiedy on szczerze mówi o niej, że jest piękna - ona jeszcze szczerzej, że czuje się beznadziejnie brzydka i nie ma w tym kokieterii, gry.
Każda bliskość ma swoje rafy - i ta prawowita, i ta zakazana.
Są więc kłótnie, pretensje i co ciekawe - to on jest stroną ciepłą, ekstrawertyczną, jasno werbalizująca swój stan emocji.
Zaś ona jest arktyczna, zamknięta, wycofana. Ale kocha go.
Zdarza nam się czasem zobaczyć siebie w bohaterach filmowych.
W tym wypadku - co dziwne - zobaczyłam siebie w nim, w mężczyźnie.
Kiedy seks już nie ma takiego znaczenia a miłość obrasta każdą ich myśl, każdą chwilę - nawet gdy rozdzieleni - zaczyna się ból. Zaczyna się krzyk do świata, dlaczego tak?
Racjonalizują zapewniając siebie z uroczą niepewnością, że nie mogliby być małżeństwem, bo on długo siedzi w nocy, a ona wcześnie chodzi spać....
Oszukać ...przeznaczenie..taką argumentacją:o)
Przy próbie oceny filmu zawsze zadaję sobie pytanie, czy dano mi szanse na to, by uwierzyć.
Uwierzyłam.
Bez problemu
A właściwie nie musiałam w nic wierzyć....
Inne tematy w dziale Rozmaitości