W końcu dotarłam do prawdy. Do eksplikacji - pozornie banalnej, prostej...ale nie tak oczywistej...
Moje umiłowanie do bycia "branką" na trasie...
___________
"Kochać jest łatwo. To, można powiedzieć, jak z samochodem: wystarczy włączyć silnik, dodać gazu i wyznaczyć sobie cel podróży. Ale być kochaną to tak jak przejażdżka z kimś innym, jego samochodem.
Nawet, jeśli uważasz tego kogoś za dobrego kierowcę, zawsze pozostaje ten podskórny strach, że może się pomylić, a wtedy w ułamku sekundy wystrzelicie oboje przez przednią szybę na spotkanie śmierci.
Być kochaną może oznaczać największy koszmar. Bo miłość to rezygnacja z panowania nad własnym losem. A co się stanie, jeśli w połowie drogi postanowisz zawrócić albo skręcić w bok, a nie masz na to jako pasażer żadnego wpływu?" Jonathan Carroll
____________
Wyjść - żaden problem - nawet w biegu, nawet na skraju przepaści.
Zaś pewność - to utopia. Iluzja pewności - studzi.
Brak oczywistości - to silny afrodyzjak i to z naturalnych składników.
"Umysł nasz nie zazna spokoju, jeśli jasno nie zanalizuje tego, co przedtem stworzył nieświadomie." Marcel Proust
Teraz już wiem...dlaczego tak ze mną jest. Dlaczego tak kocham jazdę...jako pasażerka..
Ty.. także...
Inne tematy w dziale Rozmaitości