"Nie przyzwyczajaj się do mnie. Nie zapamiętuj mojej twarzy, nie pamiętaj, ile łyżeczek cukru wsypuję do herbaty, zapominaj, jak się ruszam, jak ubieram, jak pachnę. Nie przywiązuj się do mnie - ja mam w zwyczaju uciekać." Kathryn Harrison
Wydaje się, że przyczyny dezercji dzielą się jednak na płeć:
Kobiety 'dają nogę' - i to nie do pocałowania drżącemu z podniecenia mężczyźnie, dla którego stopy niewieście więcej znaczą niż sama penetracja - bo w ucieczce widzą ochronę przed....odrzuceniem. Potencjalnym...Mężczyzna może je kochać bezgranicznie, ale lęk to atrakcyjniejszy kochanek. Jemu się finalnie zawsze oddają...
A panowie?
Tu bez wątpliwości powiem - mało co ich tak przeraża jak bliskość. Seks nie jest bliskością - jak wielu uważa. Ale seks też nie koliduje z bliskością.
Dotykać kobiety erotycznie - to każdy potrafi.
Jednak zdecydowanie mniejszą grupę stanowią ci, którzy nie tylko potrafią, ale i sami potrzebują dotyku nieerotycznego.
Bliskość to nie tylko dotyk.
To kopulacja półnagich dusz. Bo całkowicie nagie - to utopia.
Mężczyźni reagujący paniką na symptomy bliskości - mają problem nawet w szczerym obdarowywaniu ich komplementami. Odbiją, bronią się, odwracają się bokiem... Dlaczego?
Bo węszą podstęp. Bo jeśli przyjmie - to straci kontrolę, to podstępna ona... dotrze tam, gdzie on niekoniecznie tego chce.
Głód na podziw nigdy nie gaśnie w mężczyźnie - często ma większe dla niego znaczenie niż kobiece kochanie.
Bo co z takim niewieścim kochaniem poczynić? Czym to się je? Jakieś to takie niezrozumiałe, skomplikowane, często nielogiczne - bo jak takiego drania można kochać?:o)
A podziw?
Na budowie jego silnika znają się doskonale, nawet chłopcy bez prawka.
Z podziwianiem mężczyzny jest jak z grą w siatkę - nie zawsze potrafią odebrać mocny serw.
Piłka ląduje poza linią ich radości.
"Szybka i ostateczna ucieczka to najlepsze, na co można liczyć, kiedy ktoś rozrywa ci serce na kwadrylion kawałków. " Tricia Rayburn
Cała zabawa polega na tym, że gros ludzi dezerteruje zanim nawet siniak na duszy. Bo tak są pewni, że detonacja serca i tak musi nastąpić.
I tego pojąć nie mogę.
Jeśli nawet agonia uczucia - jasne: serce nie będzie się tarzać ze śmiechu - ale przeżyje z wartością tego... co za nim, z wartością wiedzy ....co za chwilę.
Bo mylą się 'organy' - to ego krwawi - serce jest na to za mądre...
Zaś mężczyzna zdolny do bliskości, sam znający jej bezdyskusyjną wartość - i ego ma szalenie mądre...
Inne tematy w dziale Rozmaitości