Początek oficjalny - bo Jego wykład w uniwersyteckiej auli...
Przywitanie przez rektora... a Pan Brzask - zanim zaczął - omiótł salę auli wzrokiem. Gdy trafił na moją twarz - nie tylko uśmiech, ale i ukłon...
Ja, jak to ja... - to zapewne do kogoś innego - w obrębie mego sektora...
Sam wykład przeinteresujący był w swej treści - ale ja... jak na szpilkach - lokując wzrok w miarowym takcie mego zawstydzenia...
Po - odczekałam czas, gdy był oblegany przez władze uczelni, słuchaczy...
Witamy się, uścisk dłoni i moje zaskoczenie..bo następuje spontan przytulenia. Poddaję się temu...
Zanim wygaśnięcie przytulenia mówi mi do ucha...
- (...)
I tu możliwy jest cały wachlarz kobiecej reakcji...Od udanego lub nie - zaskoczenia, teatru - "ach, czymże sobie zasłużyłam?"....
Ale ja, ikona nieśmiałości, zawstydzenia - patrząc mu prosto w oczy:
- Wiem!
Pomimo mego "wiem" - przysięgam, że nie wiem ...dlaczego tak.
Wstępnie umówiliśmy się na spotkanie w jego mieście - a przecież i moim.
Dodał, że czeka na maile ode mnie...
Nienasycenie, bo ten termin pojawił się w naukowej narracji, z systemem korzennym w biografii Naukowca.
W mym podsumowaniu naszego spotkania obrazoburczym byłoby sięganie po słowo "nienasycenie".
A jednak zgrzeszę, tytułując tak tę mini relację...
Co zapamiętam z naszego spotkania?
Jego słowa:
" Przez cały wykład (....)".
Inne tematy w dziale Rozmaitości