* * *
Gdzieś poza Twoim obojczykiem
Przyprawą srebra na Twej skroni
Pomiędzy gniewem jutra
I oddechem wczoraj
Pomiędzy bezsilnością
I agonią wiary
Że coś
Nieśmiałością palców
Rozluźniam krawat Twych obaw
Nie drażnię wstydu choć wiem
O jego wędrówce pomiędzy Ty
I ja
Lepię jak w poddanej mi glinie
Z naszych niedoskonałości
Chwile cudu piękna
Im niezrozumiałego
To biały walc mych myśli
Poprowadzę nie do rytmu
Ale sacrum przytulenia
Obciągnę łzę z Twego
I mego zrozumienia
Inne tematy w dziale Rozmaitości