Znałam Go jedynie z fotografii.
Bezlitośnie maleńka trumienka w nieadekwatnie wielkiej przestrzeni kościoła.
Spokojna twarzyczka otoczona bielą. Tylko śpi. Na zawsze śpi....
Grypa w pierwszym trymestrze dokonała swego. Wielonarządowe powikłania.
Położne w pośpiechu dają chrzest - Januszek za chwilę jest już Aniołkiem.
Starsza o każdy kolejny rok, pochylam się nad mikroskopijnym grobem.
Metalowy krzyż, kołderka z igliwia.
A potem wielka woda zabrała to jedyne przypisane na padole miejsce.
Nie ma już nic.
Życie toczy się dalej...
Mężczyźni, którzy mijają zanim dojrzeją.
Komunia z Bólem - zawsze obiecana.
Obca krew miesza się z moją.
Kładą obok mej twarzy maleńkie zawiniątko.
Inne na sali - błogosławione możliwością karmienia.
Nie ja - bo kolejna porcja krwi, od kolejnego obcego.
Szpitalne stoliki pysznią się tym, co przynosi rodzina.
Mój pusty - umieram z pragnienia...kiosk 2 piętra niżej, a ja nie potrafię odejść od łóżka, bo świat wiruje od patologicznie niskiej hemoglobiny.
Chcę już do domu - ordynator - nie ma takiej opcji.
Obcy on - bo zamienne zaliczanie wojska praktyką w szpitalu - że nie wolno mi iść, że on kupi mi sok. On ubierał moje stopy w papcie..bo jak mówi - mogę zasłabnąć.
Niesamodzielność - nawet uzasadniona - tnie duszę wstydem...
A dzisiaj tamten wstyd jest jasnym wspomnieniem o trosce obcego.
Szczęście świeżego macierzyństwa nacina piła tarczowa diagnozy - porażenie mózgowe.
Żyję..ale mocno martwa...
Różaniec spopielony od gorącej modlitwy.
Poszła do nieba....
Żadnych śladów po porażeniu.
Samotne macierzyństwo pomimo pełnej rodziny..
To nic, to nic...
Pierwsza Wigilia z moim Maleństwem.
Na kadrach ja w jedwabnej długiej sukni, włosy zebrane w kok i czerwony nos od łez wzruszenia...
Gdziekolwiek rodzi się moja milość - szybciej czy później ma swój grób.
Tak po prostu - bo miłość to żadna wartość.
Nikt nie grzebie majątku, pieniędzy, zawsze żywej rachuby.
Cmentarzyska Miłości mają najwięcej hektarów.
Januszek - mój ś.p. Brat - nie zdążył pokochać.
Ale Jego zdążyli pokochać.
Wielka powódź zabrała grobek.
Ale nie zabrała Jego.
Aniołka, który nie dojrzał, by zranić...by Go zraniono...
Przytulam policzek do Jego czystej duszy.
Bez intencji nawet, by dar wstawiennictwa.
Znałam go tylko z fotografii ....chwil jego pogrzebu.
On zna całe moje życie.
Brat - ale po latach też jakby Syn...
To nie boli.
To uwalnia od bólu...
Inne tematy w dziale Rozmaitości