"Tam, gdzie jest niesprawiedliwość, gdzie jest przemoc, zakłamanie, nienawiść, nieszanowanie ludzkiej godności, tam brakuje miejsca na miłość, tam brakuje miejsca na serce, na bezinteresowność, na wyrzeczenia. Przemoc nie jest oznaką siły, lecz słabości." ks. Jerzy Popiełuszko
On to wiedział...i co z tego....
Gdy życie zmusiło mnie do studiowania literatury przedmiotu z zakresu przemocy - jaki szok zaliczyłam, że słowne deprecjonowanie nas, także naszych przyjaciół, naszych pasji - jest już wymierną przemocą i są na to konkretne paragrafy.
Że agresja lekceważącego milczenia to także pure przemoc, gorsza wg fachowców niż nawet rękoczyn. Gdyż rekonwalescencja po takiej jest o wiele dłuższa i trudniejsza niż po fizycznych ranach.
Blisko dekadę zbierałam w całość siebie rozbitą na milion kawałków. Dlatego wolna jestem od inklinacji zasłaniania dzisiejszego nieba wczorajszymi chmurami.
Poznając ludzi, na spotkaniach - nigdy nie sięgam po ten wątek. Po co?
Dziś nawiązuję do tego, bo 19 listopad - to Międzynarodowy Dzień Zapobiegania Przemocy wobec Dzieci.
Mnie dopadła przemoc, gdy byłam w wieku mojej Córki...Była to dla mnie tak nieznana strefa życia, doświadczeń, że nie miałam pojęcia z czym tak naprawdę mam do czynienia. Ten rodzaj ignorancji, ale i ufności zakochanej kobiety - mógł skończyć się tylko idiotycznym, irracjonalnym szukaniem winy w sobie samej. Idealny trakt dla fanów przemocy.
Ale dobry Bóg nie zostawił mnie....
Tak nagle, naprawdę dziwnym trafem stawiał na mej drodze ludzi-Anioły.
Oni są także tutaj, czytają mnie...
Część z nich nawet nie wie, jak bardzo mi pomogła...wręcz uratowała.
Dziwnym trafem, bo kat neurastenicznie izolował mnie od ludzi, wyrzucał z przyjęć nawet swoich kolegów z pracy.
Wszystko było zbyteczne oprócz przyjemności zadawania ciosów.
Ciosów, które jeszcze kilka lat po rozwodzie spadały.
Kiedy musiałam wołać kolegów - by mnie ratowali, spać u nich, by mnie chronili.
Jeśli czytasz te słowa - niezależnie od charakteru naszej znajomości, częstotliwości kontaktu - wiedz, że tego nigdy nie zapomnę. To sacrum życiodajnego wspomnienia.
Też Ty, który, że łatwiej mnie kochać niż czytać.
Te słowa padły w czasie, gdy tylko z bólem się zmagałam. Stanowiły więc półkę skalną - dla spadającej bez asekuracji.
Przede wszystkim zaś dziękuję Tobie, który poznając mnie - nie miałeś pojęcia w jakim piekle przyszło mi żyć.
Nie wyliczę ile w tym Opatrzoności, a ile cudu przypadku - gdy Ty, nagle - przecież nie przywoływany w żaden sposób - że nie wolno mi, że wszystko mi wolno, ale kur...a... tego - nigdy!
Moja wdzięczność nie obejmuje jedynie tamtego krytycznego dnia - ale do dziś nie wiem, czy gdyby nie szorstkie, ale jakże skuteczne - postawienie mnie na nogi - byłabym tu jeszcze.
Na biegunie przemocy jest - miłość.
I refleksją o niej zamknę ten wpis:
"Nikt nie może nakazać miłości ustawowo. Nie można jej rozkazywać ani pochlebstwami namówić do służby. Miłość należy do siebie samej, głucha na błagania i niewzruszona wobec przemocy. Miłości nie można negocjować. Jedynie miłość jest silniejsza od pożądania i jest jedynym prawdziwym powodem oparcia się pokusie. Są tacy, którzy twierdzą, że przed pokusą można się zabarykadować w domu. To ci sami, którzy sądzą, że zabłąkane pragnienia można wypędzić z serca jak przekupniów ze świątyni. Może można, jeśli dniem i nocą myślisz o swoich słabych punktach, nie patrzysz, nie wąchasz, nie marzysz." Jeanette Winterson
A clip?
Swego czasu bardzo przeżyłam ten film. Nie na poziomie detalu fabuły, ale jednak opowiadał moją historię. Jej koszmar..
/"Sleeping with the Enemy"/
Inne tematy w dziale Rozmaitości