"Na tym świecie są trzy gatunki mężczyzn. Jedni uczą się z książek. Drudzy uczą się dzięki obserwacjom. A są i tacy, którzy niczego się nie nauczą, dopóki sami się nie wysikają na ogrodzenie pod napięciem. " Laura Schlessinger, /10 głupstw, które robią mężczyźni, aby skomplikować sobie życie/
Gros kobiet żyje niezrozumiałą dla mnie aspiracją, by wychować sobie mężczyznę - pomijam trud rodzicielski.
Takie zapędy są z gruntu nielogiczne.
Jeśli format mężczyzny nie pasuje - idziesz dalej...
Jeśli pasuje - po co wbijać dłuto w osobowość i rzeźbić wg swego smaku?
Od dawna powtarzam, że mężczyznę można nauczyć jedynie swego imienia.
Jednak jest mały odcinek, na którym mogą pojawić się zmiany - ale nie w ramach wywracania mężczyzny na stronę jego podszewki, amputowania organów jego charakteru, czy rozklepywania mózgu na niedzielny obiad w panierce swych manipulacji.
Dać mu szansę zrozumienia tego, co wymyka się jego uważności, a co jednak ma jakiś zawiązek istotności.
Co zaskakujące - w tak rozumianym procesie mężczyźni nie oporują. Bywa i tak, ze sami pytają, jak to z tym jest w świecie kobiet.
Wczoraj w ramach Komisji Trójstronnej /jeden męzczyzna i my dwie/ - o walorze męskiej koszuli na powabach kobiecych.
Zwyczajowo konotuje się z porankiem, który jest uwieńczeniem miłej, wielogodzinnej "gry w szachy".
I tak jak panowie preferują więcej niż kobiecą garderobę na paniach, tak widok bliskiej mu dziewczyny w jego koszuli - odpala ciekawy bukiet jego emocji.
Dumę, rozkosznie mrowiące wzruszenie, coś z półki przynależności, także odpryski akceptacji.
No w ogóle - miło jest.
W tym wszystkim nie chodzi o to, by kobieta założyła nówkę, czy wzięła z szafy.
Koszula ma pachnieć jej właścicielem. Wtedy to ma sens.
A dla nas dziewczyn?
Cóż bardziej rozkoszniejszego niż utonąć w materii koszuli mężczyzny właściwego.
Wiem o czym piszę, gdyż kilka lat temu wręcz poprosiłam o podesłanie - gdy życie nie śpieszyło się z inną wersją zapodania.
I sama byłam zdziwiona skalą doznania, z drugiej strony sygnały od Nadawcy - ile to dla niego samego znaczy.
Bo więź, Bliskość - to także takie historie...
Ps. Ten wpis to nieśmiały list do "św. Mikołaja..."
Inne tematy w dziale Rozmaitości