Dzieci teraz odejdą od kompa, bo pure pornografia...
"Eksperymentalny silnik PDE jest w pewnym sensie połączeniem silnika strumieniowego i pulsacyjnego. Do działania wymaga wstępnego wywołania naddźwiękowego przepływu powietrza – we wlocie musi uformować się fala uderzeniowa.
Odmiennie niż w silniku pulsacyjnym, spalanie jest cyklem eksplozji, a zapłon jest zsynchronizowany z wtryskiem paliwa. Wymuszona częstotliwość eksplozji jest znacznie wyższa niż w silniku pulsacyjnym.
Zaletami PDE są prostota samego silnika, bardzo duży impuls właściwy i możliwość regulacji średniego ciągu silnika. Silniki PDE umożliwiają osiągnięcie prędkości do mach 12." /wiki/
Pobudzeni? No wiedziałam!;o)
Silnik bez paliwa to złom. Dolejmy więc oktanów - Jet-B.
Jakiś czas temu pisałam, że miłość zawsze się sprawdza, gorzej z obsadą.
Tak jak świetny scenariusz można położyć partaczami na ekranie.
Nam się tylko wydaje , że istnieje coś takiego jak casting w miłości.
Nie ma. Nie będzie.
To spada jak cegła w drewnianym, ale nie zabija - wręcz przeciwnie.
Stajemy na tej cegle i jesteśmy o jej wielkość wyżsi.
Mylą się ci, którzy widzą w miłości nieustający lot, odlot.
A miłość to niekończąca się odprawa, skan bagażu, przekąska w barze i nieznajomość daty.
Paliwo lotnicze w miłości ma swoje zalety i wady.
Porywa, oszałamia, daje poczucie sensu...ale ust nie zbliżaj, nie pij - choć czystość mieszanki kusi.
Ograbiając z paliwa do lotu, ograbiasz swoją miłość.
To nie kwestia umiaru, a priorytetów.
Na czym polega podział, że jedni tankują na wielu stacjach przy drogach, a inni na płycie lotniska?
Na niczym innym - jak jedynie na trafnej lub nie obsadzie.
Jeśli masz szczęście, że już lata z paliwem lotniczym, to każdy rok zamyka się bonusowym składem paliwa.
Odwrotnie niż przy samochodowym. Tam zawsze są wycieki, ubytki i na deficycie - kolejny rok - jeśli w ogóle.
Co dają własne, sprywatyzowane dwojgiem....zasoby.
Że gdy ołowiane niebo nad nimi, tornada, lotniska nieczynne - oni mogą, dają radę.
Na lotniczym paliwie ani ona, ani on nie muszą być aniołami. Nawet za tym nie śnią.
Tworzą własną "maszynę".
Znają jej słabe punkty, dysponują mapą awaryjności. Są siebie świadomi.
I jeszcze ta wymuszona częstotliwość eksplozji.
Groźnie brzmi, ale to nie wada, a skala osiągów.
Inne tematy w dziale Rozmaitości