ladynoprofit ladynoprofit
337
BLOG

MIĘSO TCHÓRZA

ladynoprofit ladynoprofit Rozmaitości Obserwuj notkę 8

Publikuję - nie mija 5 minut i ktoś  - nie tylko komentuje, ale udostępnia mój wpis na swej ścianie.

Mężczyzna, o którym jakiś czas temu pisałam, poeta, wykładowca z egzotycznego kraju.

Nie w tym jednak rzecz - smaczek polega na tym, że własnie jego obstawiałam - choć niejako n a j d a l e j  mu do zagadnienia poruszanego przeze mnie.

Skąd wiedziałam?

Nie wiedziałam!

Czułam.

Mawia się, że kochające osoby - mają wysoki wskażnik telepatii.

To też.

Ale i bez więzi, a nawet z jej przepaścią - doskonale wie się, kto zareguje i JAK!

I przemiła reakcja Poety nie dostarczyła mi tylu radości /choć zaprawdę wiele/, ile reakcja prowincjonalnej baby, z "wałkami we włosach, oparta na parapecie" i przeżywajaca wszystko, tylko nie własne życie.

Tak przewidywalna w swej małości, że aż miło się robi na sercu:o)

Mówię do Przyjaciela - zdziwię się jak ona nie zareguje.

On:

- Zobaczymy...

I jest. Trafiony zatopiony.

Szkoda, że się z nim nie założyłam;o)

90 % wpisów tej osoby - to protekcjonalne wzmożenia jaki to lud niedojrzały, całe katalogi wad pospólstwa, a wobec maskarycznie niedojarzałego, agresywnego faceta, którego ostatnią namiętnością życia zostaje klasyfikacja papieru toaletowego, i który wyznaje gdzieś tam, że LUDZI MA ZA NIC.- wdzięczy się, pręży jak  zdesperowana kobieta, której już tylko taki oto asortyment został.

To wszystko nic.

Najgorsze jest to, że ma pewną wyraźną ułomność. Nie potrafi nic od siebie, zawsze musi asekurować się 'mięchem'. Czyli zasłaniać innymi ludźmi. A piszę 'mięchem' -  bo to bardzo użytkowe, przedmiotowe traktowanie bliźnich.

Jak masz czkawkę - popuść samodzielnie.

Ale nie.

Słabizna nie zrobi kroku bez balkonika ortopedytcznego zbitego z nieświadomych tego osób..

Wczoraj odwiedził mnie brat bliźniak. Razem ubraliśmy choinkę, pod nią położył prezent dla mnie. Pięknie opakowany. Otworzę w Wigilię.

To on przywiózł wieści, które zrelacjonowałam we wpisie podzielonym na dwie części.

Świeża sprawa z dopowiedzeniem retrospektywy.

Tak już mam, spontan, autentyzm, werbalizowanie siebie - bez obliczeń po co i dlaczego.

Tak zaczęłam prowadzić bloga 10 lat temu i nic się nie zmieniło. Tylko robaczywy - nie dziwne że kobiecy umysł - zareguje świętojebliwym oburzeniem.

I tak jak napisałam - na czworakach, zasłaniając się kimś innym.

Nakreśliłam kawałek mojego życia - żeby było zabawniej - part I, od kilku lat jest już opublikowana - jedynie ją skopiowałam. No ale larwy nie było wtedy na podglądzie w małostkowym oknie. Za to reakcje, w kilku miejscach sieci - cudowne. Zwłaszcza męskie, że wzruszeni obrazem z wesela, że my faceci tak mamy, że ktoś skopiował dla siebie, bo to też właściwie jego story.

Zawsze mnie zdumiewa, że ktoś dostaje skrętu w zderzeniu z fragmentem czyjegoś życia. Z dokładnym, bardzo wiernym oddaniem danej sytuacji.

No, ale jak ktoś jest neurotycznym, chronicznym prokuratorem blogosfery, nie przepuści żadnej okazji.

Gdyby ktoś zapytał, co tak ruszyło rzeczoną?

Jeśli oburza się normalnymi sytuacjami życiowymi innych, odpowiedź jest jedna...

Nie zamierzam obrażać inteligencji moich Czytelników - dopowiedzeniem.

 

 

Zakochana w suwerenności. Smakoszka autentyzmu. Ze słabością do erekcji intelektu. ministat liczniki.org

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Rozmaitości