" Nie ma grafomanii bez pychy, grafoman znajduje pewna pociechę w nieodpartej koniunkcji: jest geniuszem - jest najlepszy. Pociecha pociechą, a nerwy nerwami.
Grafo niby wie, że jest najlepszym geniuszem, niby wie, że świat jego wielkość prędzej czy później spostrzeże, a jednak nerwy dręczą go okropnie. Jest to zupełnie zrozumiałe. jakbyście mieli tak daleko kłopoty poznawcze, też byście w wiecznych nerwach żyli. Niby mielibyście pewność własnej nieomylności, a w głębi znękanej duszy zdawalibyście sobie sprawę, że czegoś wam brakuje - czego?
Co i kto prócz daremnie dążących do pełni rywali blokuje, truje, morduje?
Jakiś głos podpowiada - zawsze niewyraźnie. Prawda o was nie jest waszą prawdą.
Grafoman nie jest w stanie sprostać jednej rzeczy; nie jest mianowicie w stanie zrozumieć drugiego człowieka. Nie jest w stanie czyichś minimalnie nieoczywistych postępowań rozkodować, co tam: minimalnie nieoczywistych! Najprostszych! Najprostszych nie kuma!
Najprostsze pod słońcem motywacje to dla niego czarna magia, a już odrobinę odbiegająca od normy osobowość to niedocieczona zagadka bytu albo po prostu świr.
Narracja współodczuwająca to jest dla niego wyraźnie obce. Ja i reszta świata - tylko to się liczy, ja i zachwycona mną reszta świata.
Grafo góruje i pod względem technologii poznania, gotowe diagnozy wyskakują mu z łba niczym produkty fotopodobne z polaroidu, o ludziach wie wszystko z punktu, nawet jednym spojrzeniem nie musi drugiego człowieka omiatać, by znać nędzę jego egzystencji, a jest to egzystencja tak nikczemna, że "drugi człowiek" spokojnie może nie istnieć, w każdym razie dlań nie istnieje, "drudzy ludzie" to figurki.
Tysiąc więzi pomiędzy grafomanem literacie a grafomanem politykiem, że nie trzeba o jednym pisać per fuszer, dyletant - obaj są grafomanami." Jerzy Pilch "Drugi dziennik", Kraków 2014, s. 158
To Jurek... Jak zwykle nie zawodzi...
W innym miejscu konstatuje, że ludzie nienawidzą czyjejś intymności, otwartości. Bo zawsze za mało, bo zawsze za dużo, bo to szpetny ekschibicjonizm i w ogóle nie ma w tym prawdy.
Tak - intymność zawsze niepokoi przechodnia.
Ale nie ma nic niepokojącego czy szpetnego w posługowaniu się męskim nickiem, operowaniu męska formą gramatyczną - gdy jest się kobietą i bierze się niemałą kasę - za kopanie po blogach salonych nieprawomyślnych.
Ale ciiiiiii....cho sza....
Inne tematy w dziale Rozmaitości