Stefan Kisielewski w swych "Dziennikach" pisał, że przyzwyczaja się do życia w Warszawie, jak do niewygodnego ubrania.
Dostrzegał piękne miejsca, ale ogólnie źle się w niej czuł.
Gorzej, gdy samo życie staje się niewygodnym ubraniem.
Jeszcze gorzej, gdy ci z którymi przyszło nam dzielić codzienność - zaczynają uciskać, drapać jak sweter z setki, czy są butem o 2 numery za małym.
Małostkowi, ponuracy - sami są niewygodni dla świata i swego życia.
Bywa, że rzucamy okiem na sytuacje, na jakąś alternatywę przed decyzyjną - i nawet nie mamy ochoty przymierzyć.
A gdy nie można pominąć - szok, bo szyte jak na naszą miarę.
Przekonania, bo nie wiedza - a priori - bywa bardzo zdradliwa, myląca.
Błogosławieństwo i przekleństwo empirii.
Nie musimy dłubać żelastwem w kontakcie z prądem, by wiedzieć, że szybka trwała pod pachami...i uśmiech na zawsze.
Nie musimy gmerać łapką w ognisku, by wiedzieć, że za chwilę przyjdzie nam podziwiać Himalaje pęcherzy na dłoni.
Jest taki mało szczęśliwy frazeologizm - miło się rozczarowałem.
Ale nie jest on tak do końca od czapy.
Kiedy jest więc na miarę?
Idź do stodoły, wyszukaj igłę i uszyj.
Proste, logiczne i iluzoryczne.
Uszyć sobie życie na miarę, nawet nie jest tak trudno.
Problem w tym, że nie potrafimy siebie wymierzyć.
A jeśli nam się to nawet uda...nasze priorytety, smaki chudną, albo przybierają na wadze. Czasem rośniemy kilka centymetrów w górę, czasem zadeptujemy je w dół.
Dalej - doskonały, mocno intuicyjny krojczy..ale kupon za mały.
Są okresy odwodnienia - gdzie wszystko z nas leci.
"Przeciwieństwem świętych nie są grzesznicy, tylko świętoszki." Glenn Close
Grzeszność to osocze każdego z nas - tak jakoś wyszło po kopniaku z raju.
Grzeszność ma swoje rokowania - świętoszkowatość już nie.
Tam coś było o zbuntowanych, jakaś pieczeń, batożenie.
W korporacji zbuntowanych gońcami są świętoszkowaci. Nawet facjaty zarządu nie znają, ale są pilni jak mało kto.
Wykluczą połamaną nienawiścią modlitwą, znajdą gałęzie dla stóp co już nie sięgną. Potykają się o własny sen: jam bóg! To jedyna formuła "kontaktu" z właściwym.
Zatłuką ciężką płytą Dekalogu do krwi.
Świętoszkowaty nie powie - znajdź swoją miarę, nie wskaże stogu, nie poleci trudu wyłuskania sensu.
On ma gotową walizkę igieł wszelkiej maści.
Promocja - za friko.
Będzie na chama wciskał w gorset z kolekcji swego pana spod stóp.
Jak ich rozpoznać?
Nie wybaczą twego istnienia.
Tego kim jesteś..
Igłami zaszyją marnym ściegiem twe usta.
I powiedzą: żyj nie tak jak ja, ale tak jak ja ci mówię, że masz żyć.
Nie zdejmują z nas miary.
Pragną zdjąć nas z nas.
Inne tematy w dziale Rozmaitości