"Przyszłość przelewa się w przeszłość przez zwężenie w teraźniejszości." Terry Pratchett
Czasem bywa odwrotnie..
Wciąż słyszałam w ostatnim okresie - ty nie powinnaś o śmierci, ale o miłości pisać...
Prezydent pewnego miasta poprosił o literackie opracowanie epistolografii miłosnej z czasów wojny.
Podjęłam się...
W większości dysponuję tylko listami tego mężczyzny, zaledwie kilkoma jej - ale w jego listach odbijają się fragmenty jej słów.
Ona po ASP Kraków, on lekarz /Trzebinia/.
Dzieli ich granica Guberni - stąd trudność w spotkaniach.
Pięknie pisał, literacko, dojrzale, emocjonalnie - ale nie ckliwie. Nie wiem jak on wyglądał, wiem jak ona, bo jest w dokumentach jej fotka.
Retrospektywny kawałek świata uczuć, i to w jakich czasach - są też jego listy - ocenzurowane z niewoli. Znam dopiero kilka. Piszę o tym, bo coś mnie w tym wszystkim zaskoczyło.
Podeszłam jak do kolejnego, warsztatowego zadania, ale nagle teleportowało mnie w ich dni, poczułam zapach tego mężczyzny...jego opisy jesieni mignęły za moim oknem.
Dziwne. Zaskakujące. Ich czas, konieczność spotkań via słowa - dotknęły mnie, prawie namacalnie.
Czuję się jak intruz, choć z cichą ich akceptacją - że unieśmiertelniam ich wzajemność.
Wiedząc z jakich lat te listy są, założyłam, że odległość czasowa nie da możliwości poczucia czegokolwiek.
Jakby nie było - mam za sobą lekturę wielu edycji epistolograficznych - i nic z tego, co teraz doznałam.
Zastanawiam się, czy może ma znaczenie fakt, że mam oryginały w dłoniach, ślad prowadzenia ręki, koperty.
Ich historia nie karmi mnie, nie zaspakaja. Ale poczułam się jednak dziwnie TAM obecna, jednoczesna im.
"Godziny mogą ciągnąć się niczym lata, kiedy się na coś czeka niecierpliwie. Zwłaszcza na coś, czego się jednocześnie pragnie i bardzo obawia." Tara Hudson
Jeden z jego listów - Trzebinia, 15. XII. 1938 - korespondencja urywa się w 1943 roku.
"Kama!
Ja natomiast w przeciwieństwie do Ciebie nie będę się długo zastanawiał jaki dać tytuł listu, bo Ty dla mnie jesteś już więcej niż bliska, dlatego przez chwilę wahałem się, czy tylko taki dać tytuł. To mnie nie obchodzi czy się zgodzisz czy nie, bo to jest także i ode mnie niezależne, to coś. Nie dziw się przeto, że nie czekając na wspólną zgodę, już teraz będę Ci mówił na TY, bo „Ty” bardzo cenię mimo nawet krótkiej znajomości, gdyż tylko czas trwania tej znajomości jest krótki, ale efekt duży.
Piszesz: „ dziwnie zaczął i dalej prowadzi naszą znajomość – od nieuzasadnionych nieporozumień”, ja myślałem, że tu napiszesz...pretensji, w ogóle list był tak napisany, że tylko na końcu brakowało jeszcze „daj mi Pan spokój i zostaw mnie samej sobie”, możliwe zresztą, że to tylko złudzenie / takie złudzenie będzie dobre, tylko niestety jako pocieszenie/.
Kama, co to jest, no ja już nic nie rozumiem, wszystko widzę jak ostatni pesymista, widzę tylko tak, jakby się tylko przeciw mnie wszyscy, wszyscy, jeszcze raz wszyscy, zmówili; jeszcze ty na dodatek piszesz: „Po dniach pełnych niepokoju i dziwnej rozterki. Bezgraniczna pustka i smutek”, no to już mnie najwięcej unosi; bo cóż, myśli mówią: żeś ty jest temu winien i nikt więcej, sumienie akompaniuje: ty, Kamie tak robisz? Na to już wszystko tak się składa żeby się potargać ze złości. Nie! Nie jednak tego nie zrobię i zacznę od przeproszenia Ciebie, Kama. Zasłużyłem na największą karę, tzn na całkowite zerwanie kontaktu z Tobą, ale wierząc w Twoje słoneczne serce, będą mi odpuszczone winy.
Wprawdzie w trakcie czytania Twego listu ostatnie akordy wiercą ironicznie w świadomości, ale już zabawię się w optymistę. „Jeżeli zapomnienie o Ili mogłoby zmienić sytuację, to proszę to uczynić bez najmniejszego wahania”. I cóż Ty na to? Wiesz, że przez użycie w tym zdaniu Ila zamiast Kama znowu uderzyłaś w strunę jak Jankiel w "Panu Tadeuszu?"
Ila to przecież imię jakie ja Ci dałem, jako najwięcej drogie, a ona z taką satysfakcją kobiecą :”jeśli o Ili zapomnieć możesz”. Pewnie, że tak można pisać, jeśli Kama wie, że o Ili zapomnieć nie można.
A teraz Władek głowa do góry, bo ci Promyk przyświeca.
Tak! Tutaj przerwałem, bo na jeden wieczór za dużo napięcia, i dobrze zrobiłem, bo dzisiaj jestem uspokojony. Wybacz Kama jeślim w pierwszej części listu coś napisał, ale wiesz ból ludzki wzmaga się, potęguje aż do zenitu, gdzie nawet bluźnierstwo kala usta, ale później następuje przesilenie i ukojenie.
I ja dzisiaj jestem po przesileniu, po silnem zmaganiu się z sobą i doszedłem do wielkiej rzeczy. Do czego co Cię może zdziwi, doszedłem mianowicie do tego, że Cię Ila Kocham!
Noc mnie kosztowało bezsilne zmaganie się, noc udręki, noc marzeń, noc całego natłoku myśli, wreszcie przyszła myśl także, że ona się wyśmieje z Ciebie. I na to dałem sobie odpowiedź, a zarazem i prośbę do Ciebie, że według Twoich upodobań, możesz różnie sądzić, możesz wpleść to w koronę powodzenia Twojego, możesz zupełnie nie zwrócić uwagi, bylebyś nie śmiała się z mojego uczucia.
Wyjeżdżam do domu wywożąc coś drogiego, coś jak gwiazdę wigilijną, pozostawiam w przemiłym Krakowie serce, niech w noc wigilijną błądzi po starych zakątkach historycznych, niech z heimatem doleci i do Ciebie.
Kończąc zasyłam moc serdecznych pozdrowień – Władek."
Zaś fimik dotyczy innej epoki - neurologia miłości...naszych uczuciowych wyborów...
Inne tematy w dziale Rozmaitości