Fot. Jego list z niemieckiej niewoli, z adnotacją cenzora.
Fot. Jego list z niemieckiej niewoli, z adnotacją cenzora.
ladynoprofit ladynoprofit
363
BLOG

PAN PRZECIEŻ WIE...Epilog

ladynoprofit ladynoprofit Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Hesse nie mylił się: "Miłość nie po to jest na świecie, by nas uszczęśliwiać (...) jest po to, aby nam pokazać, jak silni potrafimy być w cierpieniu i dźwiganiu brzemienia." Herman Hesse

Zanim powiem dlaczego, kilka fragmentów listów - kluczowych w tej historii:

Kraków 3 luty 1939

" (...)Tkwią we mnie skrajności, takie sprzeczności jak ogień i woda, i analizując siebie dochodzę do wniosku, że tkwią we mnie dwie istoty, jedna łagodna uczuciowa, może nawet skrajnie uczuciowa, wyrozumiała, a druga to twardy, hardy nieugięty, zarozumiały. I teraz w jakich okolicznościach te dwie istoty się znajdą, to odpowiednio reaguję, albo jedna, albo druga.

Dopiero znajomość z Tobą Kama poruszyła we mnie dwie naraz, i możesz sama obserwować, że nie raz przeważnie we mnie wpływ jednej lub drugiej, a teraz która z nich zwycięży to ode mnie nie zależy, ale na pewno ja zwyciężę.


Już teraz gdy pisze do Ciebie, ścierają się we mnie duże biegunowości, z których jedna mi dyktuje: nie pisz, choćbyś ją miał nie zobaczyć więcej, ale nie pisz, a druga jednak zwyciężyła i ona mi przysługę zrobiła, bo wyrzec się ciebie to zbyt duża ofiara dla mnie.

Incydent czwartkowy dał mi obraz jak daleko zaszedłem.
Nie dziw się przeto Kama, że raz mnie widzisz takim, a drugim razem innym.
Czuję, że postawiłabyś tu raczej votum nieufności z powodu braku szczerości lub dwulicowości, otóż w tym wypadku byś dużą pomyłkę zrobiła, bo przynajmniej do tej cechy dodatniej się przyznaję.
Przez to co napisałem, starałem się scharakteryzować czy skrytykować, o uzupełnienia możesz pytać.(...)."

24 sierpnia, 1942

"Nim zasiadłem do tego listu, nim się zdecydowałem, przeszedłem od samego początku naszą znajomość. Czem ona dla mnie była?

Oto sam moment poznania Cię był zjawiskiem dla mnie, które w skutkach nie dało dłużej czekać, gdyż jak sama się Kamilko przekonałaś, doprowadziło do wyznania miłości., jakiej?

Na jaką tylko mężczyznę może stać, kochałem Cię gwałtowanie, porywająco, ślepo, nie baczny na nic, i powiem Ci szczerze, że dumny jestem z tego okresu życia mojego, że na tak piękny, tak bez granic afekt w stosunku do ciebie, stać mnie było.

Czy pomyliłem się, a raczej, czy serce me pomyliło się w wyborze ideału? Nie! Bo jaką Cię czystą poznałem, taką Cię znałem przez cały czas naszej znajomości i taką Cię będę wspominał.

Swojego rodzaju miły ból mi sprawiło, przechodząc wszystkie nasze przeżyte momenty tak strasznie mi miłe, tak drogie że i trudno jest szukać porównania. Czy spacer przez planty, czy upojny wir walca, czy namiętne tamga na dancingach to przecież nie do zapomnienia, to byłoby profanacją wyciągać na światło dzienne.
Ileż dałbym za to, by się jeszcze raz urodzić i móc tak kochać, tylko...trochę szczęśliwiej.
Kto tu jest właściwie winny, że trzeba aż tak ciężko wzdychać, tak mieć ciężkie myśli? Ani Ty ani ja!

Winna jest wojna, wojna przez którą straciłem wszystko, tak wszystko, że aż dziw, jak mi nie jest żal życia młodego. Dziwię się strasznie co ludzi, a zwłaszcza starszych może trzymać tu na ziemi, za czem tu można tęsknić, do czego dążyć, by tak ten świat lubieć.

Byłem chory, może ciężko, ale ani na chwilę mi się przykro nie zdawało, że mógłbym umrzeć, lub nigdy nie wstać z łózka.
Właściwie po co ja tak piszę?; przecież człowiekowi, którego się kocha nie powinno się ani na chwilę przesłonić oczy smutkiem, ale pisząc ten ostatni raz i to będziesz zdolna mi wybaczyć.
Zasadniczo przebaczać to nie jest słabością ludzi, ale Tobie wolno przebaczyć, pyta mnie głos obcy?
Przecież ja nie mam co komu przebaczać, bo i nie mam za co się gniewać na kogo. Na Ciebie?

Przecież nic się nie zmieni u mnie, bo kochać można i na odległość i bez patrzenia na kochaną osobę, a że Ty szukasz szczęścia, czy jak tam inaczej, to z mojej strony mogę Ci tylko życzyć powodzenia.

Prawdopodobnie będziesz jeszcze miała skrupuły co do moich rodziców, bo jako inteligentna i ułożona dziewczynka pomyśli sobie, że rodzice moi mogą mieć czy czuć żal do Ciebie, otóż i o tym pomyślałem, byś i w oczach moich rodziców nie straciła nic z dawnej sympatii.

A my, myśmy już sobie powiedzieli co było do wytłumaczenia, ja listownie...a Ty milczeniem.
Zasyłam moc najserdeczniejszych życzeń i i dużo powodzenia. Władek
PS. Listy i inne pamiątki pragnąłbym zostawić sobie, a gdyby i nie życzyła sobie, prześlę przez mego brata. Wład

JEDYNY LIST OD NIEJ, którym dysponuję. Pisownia oryginalna (orty)

Włodeczku kochany!

Czas mija...miesiąc dobiega końca. Nie mogę zgłębić Twojego długiego i uporczywego milczenia. Chciałam spytać o powód p. Funi, ale w ostatniej chwili zaniechałam swego kroku----dlaczego?-----uważam i stanowczo żądam byś Sam się wytłómaczył i przypuszczam, ze uczynisz to w najbliższym czasie. Bez względu na to co zaszło, zdaje mi się, że nie zasłużyłam byś mnie w ten sposób potraktował---napisać w każdym razie wypada!

W tym wypadku nie może mieć miejsce brak czasu, lub brak nastroju do pisania. Zanalizowałam wszystko i naprawdę nie widzę żadnego poważnego powodu---no ale chcę też coś i od Ciebie usłyszeć. Może więc wreszcie napiszesz.... w przeciwnym razie będę uważała, ze zwalniasz mnie z obowiązku dalszego pisania.

Bądź przekonany, że życzenie Twoje będzie spełnione...już nawet więcej nie będę pytała i nie chcę wiedzieć powodu tego milczenia. Jedno tylko zauważę, że można wszystko zrobić, ale może w nieco odmienny sposób. Nie myśl, ze pisząc to mam może jaki zal do Ciebie Władeczku lub jakie pretensje....bynajmniej! Pragnę również byś i Ty nie miał żadnych skrupółow.

Sprawa dla mnie była zawsze jasna., Ty może nawet nie zdawałeś sobie z tego sprawy. Zawsze bardzo realnie zapatrywałam się na naszą znajomość i to co mnie spotkało, wcale mnie nie zaskoczyło i nie jest nowością.
Ty również doskonale zdajesz Sobie z tego sprawę....tymbardziej, że już nie raz stawiałam Ci pewne pytania i zawsze miałam różne wątpliwości, których zresztą Ty nigdy nie miałeś....a może tylkoś udawał?


A może faktycznie dopiero teraz spostrzegłeś....jeszcze na wszystko czas...zawsze można zawrócić z obranej drogi, nigdy nie jest zapóźno. Według mnie lepiej wcześniej niż później....dlatego mam Cię po części za wytłomaczonego. Bądź o tem przekonany.
To chyba wszystko co Ci chciałam napisać. Nie wiem, czy pisząc wogole i do tego tak obszernie dobrze robię.
Mamusia jeszcze w tej chwili wstrzymuje mnie od wysłania tego listu, mówiąc, bym kiedyś nie żałowała swego kroku i szybkiej decyzji, ale Ty znasz mnie i wiesz, że nie lubię nie wyraźnych sytuacji i nie mogę pozwolić na przedłużanie takowych. W obecnych trudnych warunkach nie pożądane są takie strapienia i tego rodzaju niepewności i dlatego proszę miej mój krok za wytłumaczony.


Chciałabym sprawę zlikwidować i załatwić jakoś. Bez specjalnego więc namysłu wysyłam ten list, nie mając sobie nic absolutnie do wyrzucenia. Kończę więc zasyłając moc pozdrowień. Kama!"

______________________

Poznali się 15 listopada 1938 roku. Korespondencja kończy się na 1944.

On, prawie w każdym liście dopytuje się, dlaczego ona nie odpowiada na jego listy. Pomimo tego nie zniechęca się, i śle kolejne.

Żałuję, iż posiadam tylko jeden jej list - choć w jego odpowiedziach znajduje się echo jej reakcji.

Jeden jej list - ale może wystarczy? Jakimi operuje terminami, frazami? "Obowiązek pisania", zawsze jej realny stosunek do ich znajomości..Ona miała wątpliwości, on nie..... - "zlikwidować sprawę".

Męska miłość= to sprawa...do zlikwidowania...

I jeszcze raz Herman Hesse:

"Pan przecież wie, gdzie jest ukryty ten inny świat, którego pan szuka, i wie pan, że jest to świat pańskiej własnej duszy. Tylko w pańskim wnętrzu żyje ta inna rzeczywistość, za którą pan tęskni. Nie mogę panu dać niczego, co by nie istniało już w panu, nie mogę panu otworzyć innej galerii obrazów prócz galerii pańskiej duszy. Nie mogę panu dać niczego prócz sposobności, bodźca i klucza. Pomagam panu ujawnić jego własny świat, to wszystko." Herman Hesse

To wtedy, w przededniu wojny, podczas jej czerni i na progu jej kresu.

I dzisiaj są myślący, czujący mężczyźni, z taką wrażliwością - przed którą sami zasłaniają twarz. Autorefleksyjni, pełni ciepła - i jakże często trafią na jedynie "bodziec", sprytnego biorcę, świadomego od startu co i jak, ale zachłannego na kwiat paproci w męskim wydaniu. Ale gdy 'paproć' sobie po tylu latach odpuszcza, rezygnuje - stawianie do raportu - jak tak może!


Bodziec, bez specjalnego namysłu...

Zakochana w suwerenności. Smakoszka autentyzmu. Ze słabością do erekcji intelektu. ministat liczniki.org

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości