Lchlip Lchlip
3563
BLOG

Wspomnienia Rafała Ziemkiewicza

Lchlip Lchlip Polityka Obserwuj notkę 33

 

Rafał Ziemkiewicz publikuje swoją książkę „Wkurzam salon” - wywiad rzeka z publicystą Rzepy. Podobno jest w księgarniach ale jak mamy w odcinkach to dlaczego mam kupować? Napięcie więc u mnie codziennie rośnie gdy zbliża się godz. 17:00 i zapoznaję się z następnym odcinkiem życiorysu znanego „wielbiciela” GW i jej byłego redaktora naczelnego.
 
Odcinków ukazało się już czternaście ale najbardziej spodobał mi się drugi. Opowiada w nim nasz pan redaktor o karierze zawodowej, a właściwie jej braku, swojego taty. Historia jest pasjonująca i odkrywa nowe oblicze zawodowych karier w PRLu. Cytuję:
 
I robił, co mógł, aby przez te dwadzieścia lat nie awansować ze stanowiska kierownika nadzoru wodnego, co mu się zresztą udało. Z tego powodu wstąpił nawet do partii! Musiał tak zrobić, bo po iluś latach automatycznie awans się należał jak psu buda i po prostu nie było już sposobu go uniknąć; i wtedy przewodniczący zakładowej Podstawowej Organizacji Partyjnej obiecał mu to załatwić, ale jeśli w zamian ojciec weźmie tę czerwoną legitymację.Wielu ludzi w PRL-u wstępowało do partii, żeby zrobić karierę, ale mój ojciec był chyba jedynym, który wstąpił, żeby się przed jej zrobieniem obronić.
 
Wiele rzeczy już o PRLu i komunistach słyszałem ale takich ideologicznych powodów podpisania legitymacji partyjnej nie mógłbym sobie jednak wymyślić. Zapisanie się do PZPR żeby nie awansowali na wyższe stanowisko i żeby uchronić się przed prawdopodobnie wyższą pensją! No i dziwić się człowieku że komunizm tak żle skończył? Awansować chcieli i musiał się człowiek rękami i nogami bronić wstępując do komunistycznej partii i przykładnie chodząc na POPowskie zebrania uświadamiające. No to przecież z takimi „pracownikami” musiał się ten socjalizm zawalić!
 
Powyższy cytat ze wspomnień Ziemkiewicza zapalił jakieś światełko w mojej głowie. Zaraz, zaraz ale przecież pisał on już o swojej rodzinie. W „Michnikowszczyżnie” przecież też wspomina tatę:
 
„Mój Ojciec kwestionował sens działalności stryja (pracował w PAX), ale nie były to rozmowy pomiędzy kimś, kto nie akceptował sowieckiej okupacji z jej zwolennikiem – to były rozmowy ludzi równie okupantów nienawidzących, tyle że obdarzonych różnymi temperamentami. Rozmowy jak się w tej rzeczywistości zachować. Tata, wydaje mi się miał rację, machając ręką, że trzeba się od tego całego gówna trzymać najdalej.”
 
No i teraz to już naprawdę nie rozumiem. Ale może w „Polactwie” znajdę rozwiązanie zagadki? Tam również przywołuje  RAZ  opowieści swojego Ojca:
 
„Opowiadał mi Tata o pierwszych dniach „władzy ludowej”w Czerwińsku. Na poziomie wsi ta „władza ludowa” nie była pojęciem abstrakcyjnym, tylko konkretnymi osobami. Skupiła się w niej, mianowicie cała miejscowa mętownia. Lokalny komitet PPR zaludnili pijaczkowie i menele, a sekretarzem został zdeklasowany gospodarz, który przed wojną swoją gospodarkę przepił i zmarnował. Posterunek MO tworzyli złodziejaszkowie  pod przewodem analfabety…”
 
Chyba tylko jedno zrozumiałem. Rozwój Polski Ludowej był błyskawiczny. Analfabetyzm znikał, złodziejaszkowie poszli do więzień, gospodarstwa chłopskie kwitły a mętownia przeniosła się pod budki z piwem. Partia rosła w siłę a ludziom żyło się dostatnio. I przed tym dobrobytem trzeba się było bronić. Przekonania i idee ważniejsze były niż kariery przed którymi najlepszą obroną było zapisanie się do komunistycznej partii. I chyba w końcu zrozumiałem dlaczego pan Ziemkiewicz przebywa w Antysalonie.
Jako rolnik zresztą.
 
 
 
 
Lchlip
O mnie Lchlip

Z dystansu ale nie z boku. Anonimowych blogowiczów "tykam". Pan/Pani są dla mnie osobami z nazwiskiem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka