Lech Kowalski Lech Kowalski
2159
BLOG

Oficerowie LWP o agresji na Czechosłowację

Lech Kowalski Lech Kowalski Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

             Kryptonim "Dunaj" - tak została zakodowana przez sztabowców sowieckich napaść wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację w dniu 20 sierpnia 1968 roku. To kolejna już rocznica, tym razem 42, kiedy to na Kremlu postanowiono zastopować zapędy wolnościowe - jak ich wówczas nazywano - Czechosłowaków. A czego się domagali, m.in. zniesienia cenzury prewencyjnej, federalizacji państwa, zalegalizowania małych firm prywatnych, uznania prawa obywateli do zgromadzeń, zrzeszania się i wyjazdów za granicę, oparcia wymiany handlowej z ZSRS i krajami RWPG na zasadach rachunku ekonomicznego i zysku, ponadto pełnej samodzielności i aktywności przedsiębiorstw, by wzmóc konkurencyjność.

            Oczywiście, że to nie mogło spodobać się Moskwie. Gdyby się powiodło, byłaby to prawdziwa rewolucja w łonie państw zwasalizowanych przez Kreml. A na to Moskwa nie zamierzała przystawać. Postanowiła jak najszybciej przystąpić do kontrofensywy. Jedyny sposób rozwiązania, postrzegano w zbrojnym najeździe na Czechosłowację. Polska była jednym z aktywniejszych koalicjantów Moskwy, a LWP obok Armii Sowieckiej, najliczniejszym kontyngentem wojskowym spośród przyszłych agresorów. Wystawiliśmy blisko 28 tysięczną armię wspartą 600 czołgami, 450 działami różnych typów i 3 tysiącami samochodów. Okupowaliśmy około 16 % terytorium CSRS. O skali przedsięwzięcia sowieckiego może świadczyć fakt, iż pierwszy rzut wojsk Układu Warszawskiego, który zaatakował Czechosłowację liczył około 200-250 tysięcy żołnierzy i około 4200 czołgów.

Kiedy blisko 20 lat temu w/w tematykę uczyniłem przedmiotem mojej książki pt. „Kryptonim Dunaj” miałem do dyspozycji jedynie uczestników tych wydarzeń, nadal służących w Wojsku Polskim. I zero dostępu do materiałów archiwalnych, które były obwarowane klauzulami najwyższej tajności, pomimo, że PRL przeszła już dawno do lamusa historii. Biorący udział oficerowie LWP w tym hańbiącym czynie, niechętnie wyrażali zgodę na spotkanie i podzielenie się swoimi wiadomościami. Ale udało się, stąd pragnę dzisiaj przybliżyć internautom, niektóre z tych wypowiedzi.

Gen. Włodzimierz Sawczuk  (Zastępca Dowódcy 2 Armii LWP, która napadła na Czechosłowację)

O 23.00 gen. Siwicki Otrzymał zgodę na wydanie rozkazu podległym wojskom do przekroczenia granicy z CSRS. Poczęły obowiązywać założenia operacji „Dunaj”. Komandosi bez przeszkód otworzyli przejścia graniczne, opanowując placówki straży czechosłowackiej. Ruszyła wielka lawina ludzi i stali. Tej nocy w powietrzu towarzyszył nam warkot ciężkich samolotów transportowych Armii Radzieckiej, niosących na południe sprzęt i wojska”.

Ppłk Jerzy Wróbel (Komandos z 1 Samodzielnego Batalionu Szturmowego) : „ W naszej strażnicy (w rejonie przejścia granicznego w Lubawce) zostałem przebrany w mundur szeregowego i wraz z dowódcą strażnicy pojechaliśmy na stronę czeską. Występowałem w roli jego brata, jako żołnierz z wojsk Obrony Terytorialnej Kraju, który przebywa na urlopie i odwiedza brata, a ten przy okazji pragnie mu pokazać, jak wygląda służba na granicy”. Zostali bardzo mile przyjęci przez Czechów, przywitał ich dowódca strażnicy. Wróbel w myślach szkicował wszystkie drogi dojścia i wtargnięcia do wnętrza strażnicy oraz rozmieszczenie zabudowań. Powrócił tu 20 sierpnia o godzinie 23.50 - na 10 minut przed wkroczenie wojsk LWP na terytorium Czechosłowacji - stojąc na czele grupy szturmowej, ale już w randze oficerskiej. Czesi zostali błyskawicznie rozbrojeni. Dowódcę strażnicy zastali kąpiącego się w wannie. Mieli prawo otworzyć ogień z broni osobistej, gdyby napotkali opór. Tak się na szczęście nie stało. Przez radio podali sygnał, że granica jest otwarta.

Gen Florian Siwicki (Dowódca 2 Armii LWP) : „Wiadomo było jedno, że z chwilą otwarcia ognia przez stronę przeciwną, mieliśmy prawo też odpowiedzieć ogniem”. Całe szczęście, że przywódca CSRS A. Dubczek zaapelował wcześnie do rodaków, by nie stawiali zbrojnego oporu wobec najeźdźców.

Płk Henryk Nowaczyk (Szef Oddziału Propagandy Specjalnej 2 Armii): „Czesi swym zachowaniem zaskoczyli zwłaszcza stronę radziecką, wybili ją z rytmu poczynionych przygotowań do generalnego rozprawienia się z sytuacją w Czechosłowacji. Rosjanie prawdopodobnie byliby zadowoleni, gdyby mogli trochę pobić się z Czechami i gdyby udało im się w krwi zbrudzić ręce żołnierzy armii Układu Warszawskiego. Sami wkrótce stanęliby z boku, występując w roli mediatorów i doradców, a obóz socjalistyczny byłby skłócony. Takim łatwiej jest później sterować”.

Płk Jan Wojnarowski (4 Pomorska Dywizja Zmechanizowana)

„Wkrótce przejęliśmy kontrolę na koszarami 15 pułku czołgów z 13 Dywizji Pancernej Czechosłowackiej Armii Ludowej, mając w pierwszej fazie ustawiony pierścień zewnętrzny wokół zabudowań koszarowych. Wkrótce pierścień został zdjęty, a my weszliśmy do koszar i wystawiliśmy swoje posterunki wartownicze i patrole. I tak było już do końca, dopóki tu nie zjawili się Rosjanie, by przejąć koszary”.

Gen. Maciej Żytecki (10 Dywizja Pancerna)

„Na trasie przemarszu dywizji mieliśmy do czynienia z najprzeróżniejszymi zaporami, całym systemem blokad, dużych małych, permanentnej dezinformacji i nieprzyjaznych gestów. Zaczęliśmy odczuwać skutki naszego działania. Dużo sprzętu popsutego stało na poboczach. Blokady okazały się skuteczną bronią. Były stawiane w sposób przemyślany, sterowane ze szczebla centralnego, podobnie rzecz się miała z dezinformacją. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki jednego dnia wszystkie drogowskazy na naszej marszrucie wskazywały drogę donikąd, znikały tablice informacyjne czy nazwy ulic”.

Płk Jerzy Knyszewski (Dowódca Zgrupowania Lotniczego 2 Armii)

„Zaraz po wejściu naszych wojsk na teren CSRS rozpoczęły pracę radiostacje podziemne, które wzywały ludność do czynnego oporu. Pamiętam, że zaproponowaliśmy grupom szturmowym, że ich dowieziemy do każdej radiostacji, wykorzystując w tym celu pokładowy radiokompas. Nasi piloci automatycznie dostrajali się do pracujących radiostacji, a strzałka na tarczy odbiornika sama już prowadziła na cel. Trafialiśmy z dokładnością Matra od anteny. Wylotów do tych akcji było dużo. Takim sposobem załatwiliśmy radiostację w Litomyślu, jedną z największych, jakie pracowały w obrębie rejonu ześrodkowania 2 Armii”.

Płk Ryszard Konopka (11 Drezdeńska Dywizja Pancerna) przez swych kolegów

„Wydarzyło się to 7 września. Dwóch żołnierzy z naszego zgrupowania w stanie nietrzeźwym samowolnie udało się do Jicina. W tym dniu mieli akurat pełnić służbę wartowniczą w kompanii. W restauracji w mieście pili nadal alkohol. Kiedy się nie stawili na służbę, na ich poszukiwanie wysłano trzech żołnierzy. Odnaleźli ich, gdy dramat zaczął się. Około godziny 23.00 jeden z pijanych oddał serię z pistoletu maszynowego w kierunku 6 osób stojących na chodniku. Po pierwszej serii upadła kobieta i mężczyzna, ponosząc śmierć na miejscu, pozostałych ranił. Przy powtórnym załadowaniu magazynka nastąpiło zacięcie pistoletu i wówczas został obezwładniony przez swych kolegów wysłanych na poszukiwanie. Dwóch z nich zdążył jeszcze ranić”.

Kmdr Kazimierz Bielecki (1 Samodzielny Batalion Szturmowy)

„Otrzymaliśmy zadanie opanowania składów amunicji CzAL. Składnica mieściła się w dużym kompleksie leśnym, była sprytnie wkomponowana w pagórkowaty teren, dobrze zamaskowana. To musiało być w odległości 30-40 km od Hradec Kralove. Po wtargnięciu na teren magazynów mieliśmy przejąć nad nimi pieczę i nie dopuszczać jednostek CzAL. Do akcji użyłem dwóch śmigłowców. Kiedy dotarliśmy na miejsce okazało się, że sprawa jest wyjątkowo prosta. Kadra i żołnierze byli tak zdemoralizowani, że nie stawiali żadnego oporu. Z takim zachowaniem bardzo często spotykały się nasze grupy specjalne. Armia też nie stanowiła już żadnej zwartej siły. Na moje polecenie dowódca warty, w stopniu podporucznika, zebrał 24 wartowników i przekazał nam obiekt. Wykonał to bez najmniejszego oporu.”

Płk Roman Orłowski (6 Pomorska Dywizja Powietrznodesantowa)

„Bywało, że jednego dnia udawało się nam ustalić kilka obiektów wojskowych trwałej zabudowy koszarowej, o których do tej pory w dowództwie nie wiedziano. Nie były naniesione na mapach operacyjnych, nie były więc blokowane przez nasze jednostki lub też wzięte pod obserwację. Dochodziło na przykład do takiej sytuacji, że oddziały blokowały rejony koszar podoficerskiej szkoły chemicznej, a 30 km dalej znajdowały się koszary pułku czołgów, o których nie wiedzieliśmy. Jeśli porówna się stopień zagrożenia ze strony szkoły i pułku, to jest to różnica zasadnicza”.

Gen. Tadeusz Tuczapski (Przedstawiciel LWP przy Sztabie Zjednoczonych Sił Zbrojnych Układu Warszawskiego)

„Wszystkie problemy natury politycznej związane z pytaniem: wejść czy nie wejść do Czechosłowacji, reagować tak a nie inaczej, zapadały na najwyższym szczeblu, w gronie ludzi bliskich I sekretarza KC PZPR (Władysława Gomułki). Natomiast sprawy wykonawcze, dotyczące bezpośrednio wojska, leżały w gestii naszego ministra Obrony Narodowej (Wojciecha Jaruzelskiego), Sztabu Generalnego WP i tych wszystkich osób z naszego resortu, które zostały powołane do wypracowania stosowanych decyzji związanych z wydarzeniami w Czechosłowacji”.

Według korespondenta UPI, w miastach CSRS obserwowano objawy biernego oporu, operując także ironią, przeciwko armiom okupacyjnym. W kabaretach cieszyły się popularnością tego typu kpiny: „Gospoda pod pięcioma okupantami”. Jadłospis – kategoria „S”. Zupy: Barszcz krwawy, Wywar z rosyjskiej głupoty. Dania gotowe: Czołgi radzieckie w rowie, Wąs Ulbrichta w nazistowskim sosie. Kadar w rosole. Przy każdym daniu podane były ceny w rublach.

Zabierając głos w sprawie napaści na Czechosłowację, odpowiedzialny po linii wojskowej,ówczesny minister ON gen. W. Jaruzelski, na wiecu we Wrocławiu w dniu 1.09.1968 r. stwierdził m.in.: „Na rozkaz władzy ludowej, wraz z żołnierzami Armii Radzieckiej i innych bratnich armii, żołnierz polski pośpieszył na teren Czechosłowacji. Doświadczenie wykazało, że pomoc ta była konieczna i przyszła w porę, że podskórne, dobrze zorganizowane procesy kontrrewolucji wystąpiły na powierzchnię, że spustoszenie zasiane w nastrojach części społeczeństwa czechosłowackiego osiągnęło niepokojące rozmiary”.

W latach 1986-1999 pracownik naukowy (adiunkt) w Wojskowym Instytucie Historycznym Akademii Obrony Narodowej. Opublikował książki: "Generał ze skazą. Biografia wojskowa generała Wojciecha Jaruzelskiego", Warszawa 2001 - nagroda im. prof. Jerzego Łojka (Fundacji przy Instytucie Józefa Piłsudskiego w Nowym Jorku), "Generałowie", Warszawa 1992, "Kryptonim Dunaj. Udział wojsk polskich w interwencji zbrojnej w Czechosłowacji w 1968 r.", Warszawa 1992. Ogłaszał artykuły m.in. w "Polityce", "Rzeczpospolitej", "Arce", "Arcanach", "Karcie", "Gazecie Polskiej" i paryskich "Zeszytach Historycznych". Autor nieopublikowanych opracowań: "Kulisy MON. Rozmowa z gen. broni Tadeuszem Tuczapskim" oraz "Komisarze stanu wojennego". kontakt: historyk.lech.kowalski[at]gmail.com

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura