Przed startem: Co kto wie i skąd?

       Wczoraj w sieci pojawiły się nowe informacje na temat konfliktu pomiędzy pilotami Tu-154 i gen. Błasikiem w sprawie startu rządowego samolotu. Według nich piloci mieli odmówić odlotu ze względu na brak informacji meteorologicznych, miało dojść do dyskusji (w niektórych wersjach do wymiany zdań) i wreszcie wskutek nacisków do startu maszyny. Na niektórych blogach i stronach internetowych sugerowano, że było to przyczyną katastrofy i powoływano się na płk Edmunda Klicha.

       I znów pachnie dezinformacją, bo przy bliższym zapoznaniu się z faktami nie bardzo wiadomo co, kto i skąd wie. Czy do konfliktu na temat lotu doszło na płycie lotniska i był on widziany/słyszany przez naocznych świadków? Wydaje się to mało prawdopodobne, bo jednak wojsko - nawet z poprawką na bałagan - to nie magiel i trochę trudno wyobrazić sobie wysokiego rangą generała kłócącego się z pilotem przed rządowym samolotem o tryb wylotu.

       Czy do dyskusji doszło wewnątrz samolotu? Jeżeli została ona w jakiejś formie np. nagrana to powinien być dowód całej sprawy, dziwne tylko że pojawiła się ona dopiero po prawie dziewięciu miesiącach. Jeżeli nie istnieje natomiast żadne nagranie takiej rozmowy a odbyła się ona wśród osób, które zginęły, to już naprawdę trudno powiedzieć, skąd część dziennikarzy czy blogerów czerpie tego rodzaju wiedzę. Wdawanie się tu w dywagacje na temat zjawisk nadprzyrodzonych byłoby nie na miejscu i nie odpowiada powadze sytuacji.

       Co ciekawe, w TVP Info płk Klich potwierdził, że piloci nie mieli informacji o warunkach atmosferycznych, o kłótniach czy sporach nic nie mówił. Jeden fakt zwraca tu jeszcze uwagę. Dlaczego najmniej mówi się o sprawie, którą można stosunkowo szybko i prosto zbadać, tzn. kto jest odpowiedzialny (instytucjonalnie i personalnie) za niedostarczenie pilotom wymaganej dokumentacji i dlaczego tak się stało? Zamiast tego publiczna dyskusja znów grzęźnie w informacjach pochodzących niewiadomo skąd i niewiadomo od kogo.