Nie będę powtarzała wszystkiego, co już zostało napisane o nieszczęściach w tym straszliwym 2010. Co mnie najbardziej przygnębiło w mijającym roku oprócz spraw dla wszystkich oczywistych, czyli katastrofy smoleńskiej, powodzi i licznych wypadków? Chyba niespotykane dotąd w naszej obyczajowości zdziczenie, schamienie i zidiocenie (niektórzy nazywają to przełamywaniem tabu ale to zbyt łagodnie). Wyrażało się ono w profanowaniu symboli religijnych, w bezczeszczeniu pamięci zmarłych i w bezwzględnym atakowaniu wszystkich, którzy się temu barbarzyństwu sprzeciwiali. Jeszcze bardziej przerażający był fakt, że często nie były to wyskoki pojedynczych kretynów ale działo się to w dużej części za przyzwoleniem i za aprobatą władz. Oby w przyszłym roku coś się zmieniło ale wiele wskazuje na to, że może pozostać po staremu.
W dzisiejszy wieczór spróbujmy jednak przynajmniej na chwilę oderwać się od traumy roku 2010, choć dla wielu z nas nie będzie to łatwe. Niezależnie od tych niewesołych przemyśleń życzę wszystkim dużo szczęścia i pomyślności w nadchodzącym roku 2011. Miejmy nadzieję, że będzie naprawdę lepszy od mijającego!
Leonarda Bukowska
Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości