Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska
879
BLOG

Łyżwiarstwo figurowe: Mistrzostwa Europy bez Polaków

Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska Rozmaitości Obserwuj notkę 8

       Wczoraj dobiegły końca Mistrzostwa Europy w Łyżwiarstwie Figurowym. Na tegorocznych zawodach zabrakło jednak Polaków - wyjątkiem był solista Maciej Cieplucha, który z 25 pozycją po jeździe obowiązkowej nie zakwalifikował się do programu dowolnego. Od dawna wiadomo, że w polskim łyżwiarstwie figurowym dzieje się źle a obecny sezon po raz kolejny to potwierdził. Niech więc tegoroczna porażka totalna stanie się okazją do zastanowienia się nad przyczynami tych niepowodzeń.

       Jak i w innych sportach tak i tu wyniki uzależnione są często od tego, w jaki sposób działa państwo i na ile spełnia ono swe podstawowe funkcje jak zapewnienie dostępu do kształcenia, stworzenie infrastruktury, udostępnienie obiektów sportowych czy wsparcie młodzieży szczególnie uzdolnionej. Oczywiście wszędzie zdarzają się wyjątki, wybitne talenty i osobowości, które wyrastając w fatalnych warunkach i w nienajlepiej administrowanych państwach potrafią wybić się do światowej czołówki. Takim przykładem byli choćby słynni etiopscy maratończycy czy brazylijscy piłkarze z pokolenia Pelego. W sportach tak kompleksowych i technicznych jak łyżwiarstwo figurowe nie jest to jednak możliwe i tutaj wszelkie zaniedbania państwa przekładają się bezpośrednio na brak wyników.

        A więc co się takiego dzieje, że kraj mający dobrze wykształconych trenerów, dużo zdolnej młodzieży, często chcącej się jeszcze wybić i osiągać dobre wyniki, wypada tak mizernie? Aby odpowiedzieć na to pytanie należy przyjrzeć się, co dzieje się z zawodnikami w wieku nastoletnim. O ile w szkółkach łyżwiarskich i w klubach rok w rok zaczynają treningi całkiem spore gromadki dzieci, to ich liczba stale się zminejsza tak, że z różnych powodów w wieku 14-15 lat zostaje ich może dziesięć procent - z dwudziestu dwoje, z trzydziestu troje. Powody te to m.in. brak dalszej chęci do systematycznych, forsownych ćwiczeń, zmiana proporcji ciała u dziewczynek w wieku dojrzewania i związane z tym problemy z utrzymaniem wagi oraz brak atrakcyjnych perspektyw wykorzystania rzadkich umiejętności w przyszłości. W krajach o zorganizowanym, profesjonalnym rynku łyżwiarskim, jak np. Kanada czy Rosja ten trzeci problem odpada.

       Koniecznie należy tutaj wspomnieć o dostępie do obiektów sportowych - w klasycznych krajach łyżwiarskich jak Rosja, Kanada czy USA sztuczne lodowiska i profesjonalne kluby sportowe działają nie tylko w wielkich metropoliach ale i w mniejszych miejscowościach, co umożliwia treningi dużo większej ilości dzieci i młodzieży. Bez tego nie ma natomiast mowy o sukcesach na skalę światową, właśnie ze względu na ogromny "odsiew". Widoczne jest to choćby na przykładzie Finlandii czy Włoch. Kraje te w przeszłości nie były klasycznymi "lodowymi mocarstwami", w ostatnim czasie udało im się jednak stworzyć taki system szkolenia i takie zachęty, że gdy tylko ich mistrzowie przechodzą na sportowe emerytury natychmiast pojawiają się na ich miejscu następcy.

       Jak wygląda to wszystko w Polsce? Niedobrze. O ile w wielu dużych miastach w ciągu roku szkolnego działają sztuczne lodowiska i w miarę sprawne kluby sportowe, to w większości mniejszych czy średnich miejscowości można o tym tylko pomarzyć. A najprawdopodobniej właśnie tam znalazłoby się dużo młodzieży przyzwyczajonej do wysiłku fizycznego, ambitnej i skłonnej do rezygnacji z doraźnych przyjemności czy głupawych rozrywek, bo ten sport właśnie tego wszystkiego wymaga .

       W polskich warunkach istotnym problemem są także koszty. Już we wczesnym wieku dziecięcym na same łyżwy do jazdy wyczynowej trzeba wydawać ponad tysiąc złotych na sezon, do tego dochodzą jeszcze koszty kostiumów. Treningi w pierwszych kilku latach nie są jeszcze aż tak drogie - najczęściej odbywają się w formie zajęć grupowych. Dla młodych łyżwiarzy wszystko jest też w miarę dobrze zorganizowane. W dużych metropoliach istnieją szkoły sportowe, pozwalające godzić wielogodzinne zajęcia na lodzie i treningi kondycyjne i siłowe z nauką. Także i ci, którym uda się dojść do poziomu olimpijskiego otrzymują wsparcie ze strony państwa. Problem pojawia się jednak pomiędzy dzieciństwem a poziomem olimpijskim, gdy rodzice muszą łożyć na wszystko z własnej kieszeni. Do wspomnianych kosztów na sprzęt i kostiumy, które wzrastają wraz z wiekiem i ze zwiększającymi się umiejętnościami, dochodzą koszty lekcji prywatnych, zajęć tanecznych i konsultacji z choreografem, niezbędnych od pewnego stopnia wtajemniczenia. Dla chcących osiągnąć poziom profesjonalny konieczne są treningi w sezonie letnim a na te trzeba często wyjeżdżać poza Polskę. Koszt konsultacji u trenerów klasy mistrzowskiej to nierzadko 50 USD za godzinę zajęć w grupie. Przy wydatkach rzędu kilku tysięcy zł miesięcznie nie trzeba dodawać, że dla normalnych polskich rodzin jest to raczej nieosiągalne. A jak wiadomo wielkie talenty rodzą się nie zawsze w dużych metropoliach i w zamożnych rodzinach.

       Jaki z tego wniosek? Dopóki nie zostanie stworzona gęsta sieć odpowiednich obiektów i klubów sportowych i dopóki państwo będzie się pod pretekstem różnych liberalnych ideologii wymigiwało od spełniania swej roli w dziedzinie edukacji, także i tej sportowej, nie ma na co liczyć. I nie ma też na co liczyć, dopóki czołowi politycy i celebryci będą woleli pokazywać się i przemawiać na imprezach w rodzaju Woodstocku a nie np. na mistrzostwach Polski w tej czy innej dziedzinie. A wyjątki pojawiające się co kilkanaście lat, którym mimo tych warunków i dzięki ciężkiej pracy i wielkiemu talentowi uda się sięgnąć po medale, będą jedynie potwierdzały regułę.

Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Rozmaitości